Szanowni Państwo, w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie, w ramach portalu TWiNN.pl stosujemy pliki cookies. Korzystanie z tej witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu.
2016.03.28
Skandal! W tym roku imprezy raczej nie będzie. Będzie sąd?
Miasto Rzeszów, a konkretnie jego placówka – miejski Teatr Maska, chce sobie zwyczajnie przywłaszczyć cudze dokonania intelektualne i artystyczne. Tak twierdzi Aneta Adamska, twórczyni festiwalu „Źródła pamięci. Szajna-Grotowski-Kantor”. W efekcie tego - możliwe, że festiwal w tym kształcie przestanie istnieć, Adamska przeniesie go z tą samą nazwą w inne miejsce, a cała afera może nawet skończyć się w sądzie.
SCENA Z FESTIWALU „ŹRÓDŁA PAMIĘCI...” EDYCJA Z 2015 r.
Festiwal „Źródła pamięci. Szajna-Grotowski-Kantor” jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych wydarzeń kulturalnych odbywających się co roku w Rzeszowie. To dzięki niemu miłośnicy teatru nowoczesnego z całej Polski i Europy przyjeżdżają do Rzeszowa, a marka naszego miasta zyskuje wśród najpoważniejszych autorytetów kultury.
Jednak właśnie w tym roku festiwal w tym kształcie może zakończyć swoje istnienie w atmosferze oburzającego skandalu. I powodem wcale nie musi być chwilowy brak funduszy – ministerstwo kultury wniosek Urzędu Miasta o pieniądze na imprezę umieściło na razie na liście rezerwowej. Największym kłopotem jest oburzające zachowanie decydentów miasta w stosunku do pomysłodawczyni i wieloletniej moderatorki tego festiwalu – Anety Adamskiej, na co dzień dyrektor prywatnego teatru „Przedmieście” z Rzeszowa.
Urzędnicy miejscy wysyłając niedawno do ministerstwa kultury program festiwalu jako załącznik do wniosku o dofinansowanie nawet nie uzgodnili tego wcześniej z Anetą Adamską. W sytuacji, gdy ta miała już gotowy program nowej edycji festiwalu i była po wstępnych rozmowach z wieloma ewentualnymi uczestnikami imprezy. Miasto chciało kompletnie pominąć i odsunąć twórczynię tego festiwalu i tegoroczną edycje przygotować już bez niej w roli dyrektor. Znając realia rzeszowskiego ratusza można się domyślać, ze decyzja ta została zaaprobowana na najwyższym szczeblu władz miejskich.
Co prawda festiwal był do tej pory organizowany wspólnie przez Adamską, urząd miasta i miejski Teatr Maska. Jednak zorientowane osoby doskonale wiedziały, że merytorycznie, artystycznie, i intelektualnie festiwal w olbrzymiej większości jest dziełem jej pomysłodawczyni. To ona przyszła do ratusza z gotową formułą wydarzenia stworzoną we własnym Teatrze Przedmieście i z ofertą współpracy. Władze urzędu miasta zapewniały przede wszystkim pomoc urzędników, zaangażowanie własnego teatru i firmowały wnioski o dofinansowanie imprezy – takie jak w tym roku do ministerstwa kultury.
Przedstawiciele urzędu miasta nie widzą jednak w swych obecnych działaniach odsuwających Adamską nic niewłaściwego i uważają, że wszystko jest w porządku. Jerzy Jan Połoński z dyrekcji Teatru Maska napisał na stronie FP teatru, że festiwal „był i jest imprezą miejską, którą miasto finansuje w 100 % i miasto może decydować, komu i na jakich warunkach te pieniądze przekazywać.”
Tymczasem Aneta Adamska mówi jasno.
- Ten festiwal ja stworzyłam i nie pozwolę, by inne osoby nie utożsamiające się z jego założeniami kontynuowały go pod moją nazwą. Miasto może sobie organizować inny festiwal, a jeśli nie chce ze mną współpracy, to trudno, festiwal „Źródła Pamięci..” można robić z innymi partnerami.
Po ostatnich wydarzeniach Adamska nie wyobraża sobie poza tym dalszej współpracy z Teatrem Maska i jakiekolwiek dalsze rozmowy o kontynuowaniu festiwalu uzależnia od znalezienia ze strony miasta innych osób do współpracy, które będą w stanie bardziej zrozumieć założenia festiwalu. Jest też na tyle zdeterminowana, że w przypadku gdyby władze Rzeszowa chciały przejąć sobie jej dorobek artystyczny, to ona nie zawaha się przed batalią sądową o prawo do używania nazwy festiwalu.
No i jak w tej atmosferze skandalu będą się dalej rozwijały szanse na zdobycie dofinansowania od ministerstwa kultury na festiwal? To pytanie retoryczne.
O kulisach festiwalu i o oburzeniu z powodu prób przejmowania jej dorobku intelektualnego opowiada Aneta Adamska w rozmowie z Barbarą Kędzierską.
ANETA ADAMSKA
* * *
Ledwie tydzień temu pisaliśmy o przypadku Wojtka Jamy, który swojego czasu poświęcił dla miasta Rzeszowa swoją energię, swój czas i przede wszystkim swoją kolekcję Dobranocek. Po stworzeniu przez niego i miasto Muzeum Dobranocek i po wielkim sukcesie tej instytucji, władze Rzeszowa przeniosły muzeum pod Teatr Maska i podziękowały Jamie za współpracę. Po tym rozczarowaniu Wojtek już nie zamierza poświęcać swoich wielkich możliwości kreatorskich dla miasta. A szkoda to olbrzymia, bo jego pozostałe zbiory, na przykład historii komiksu polskiego i europejskiego, mają kapitalną wartość i niejedno miasto będzie starało się pozyskać je do swoich ekspozycji.
Myśleliśmy, że na przykładzie własnego postępowania z Jamą władze Rzeszowa już się nauczyły, że należy sobie cenić współpracę z kreatywnymi animatorami kultury i należy umieć z właściwym szacunkiem wkomponować te osoby we własne działania kulturalne.
Chyba jednak się nie nauczyły! Nowy skandal z Panią Anetą Adamską przekonuje nas, że władze Rzeszowa uważają, że są tak popularne i zabezpieczone w swoim trwaniu, że mogą nie liczyć się z ludźmi. „I co nam zrobicie?” – zdaje się nam słyszeć znaną uwagę kierownika szatni z filmu Barei.
Pewnie nic. Obywatele w takich sytuacjach mają zwykle mało możliwości. Szkoda tylko perspektyw rozwoju życia kulturalnego w Rzeszowie. Coraz mniej mamy nadziei, że obecne władze miasta będą umiały to robić z właściwym skutkiem. To znaczy, ten czy inny urzędnik na pewno wykażą się nowymi pomysłami. Tylko czy można realnie współtworzyć kwitnące życie kulturalne miasta, jednocześnie nie rozumiejąc, konfliktując się z wartościowymi ludźmi kultury i zaprzepaszczając ich potencjał?
twinn> Tutaj możesz wyrazić swoją opinię na temat tego artykułu. Rzeszowiak> No rzeczywiście skandal! Aż strach podzielić się jakimś pomysłem w urzędzie. Najlepszą decyzją miasta byłoby dać kasę, wyznaczyć jedną osobę na stałe do współpracy z Panią Adamską, a resztę organizacji oddać jej. Adamska odpowiadałaby za wszystko, a miasto cieszyłoby się z dobrej promocji swojego wizerunku. Wilk syty i owca cała. Jak rozumiem z rozmowy tak było na początku? Niestety smutna prawda jest zawsze taka sama, jak ktoś chce udoskonalić coś doskonałego, to wiadomo, że spartoli :-( Cichy obserwator> Jakoś postępowanie rzeszowskiego ratusza mnie nie dziwi. Jak pozna się ludzi, to można łatwo przewidzieć jak się zachowają. rzeszowiak 2> Festiwal jest miejski od poczatku. Taka była jego nazwa. Nie ma co pisac na forum o zachowaniach ludzi z ratusza bo niby co jest takiego przewidywalnego. Nick> Skoro było źle od dawna, to czemu Pani Adamska reaguje dopiero teraz? Można było wcześniej zgłosić problemy z niedogadywaniem się z Maską do działu promocji i nie byłoby teraz takiej akcji... Gość > Bo może babka ma klasę? Nie robiła afery, bo zaciskała zęby jak były jakieś spięcia i robiła swoją robotę. Najważniejszy był festiwal, a nie sprzeczanie się kto ma w czym rację. Nick> Nie wiem jak było i jak jest ale życie mnie nauczyło, że kij zawsze ma dwa końce. Szkoda, że wywołana do przysłowiowej tablicy Maska milczy. Wypowiedź tego pana dyrektora na FB, to dla mnie trochę niepoważna akcja jak na taką instytucje jak miejski teatr. Powinien pogadać z Adamską, a potem zwołać konferencje dla mediów. Widać, że problem jest i trzeba go jakoś rozwiązać, tymbardziej że już drugie medium porusza ten temat. W końcu chyba najważniejszy w tym wszystkim jest ten festiwal, szkoda żeby się posypał. Radek> Dlaczego mnie to nie dziwi. Niejedna fajna impreza czy inicjatywa oddolna padła jak tylko przekroczyła pewien próg... W innych miastach doceniają ludzi z pasją, chęcią do działania i oryginalnymi pomysłami ale nie tutaj. Ech... Yuio> Ferenc wszystko może. To jego miasto i wszyscy mają się słuchać jego decyzji lub jego urzędników. Adamska popełniła błąd wchodząc w kontakty z miastem. W takich kontaktach człowiek zmuszony jest przyjąć tylko jedną pozycję. Domyślcie się jaką.
:lol: Tomasz> Ja tam nie wierzę, że Pani Aneta jest w 100% poszkodowaną i bez winy. Może zamiast lecieć z tematem do prasy, trzeba było się spotkać i bez niedomówień walnąć kawę na ławę, nawet dać sobie po gębie i się dogadać. W to, że urzędasy nie kumają kultury jestem w stanie uwierzyć, ale że ludzie kultury nie potrafią się zupełnie porozumieć, w to jakoś ciężko mi wierzyć. Ja szczur> @ Tomasz. Masz rację, problem tylko wtedy, kiedy dwie panie, dyr Szela z Maski i dyr. Adamska z Przedmieścia próbują coś razem zrobić. Pokaz mi dwóch artystów którzy bez mrugnięcia okiem podzielą się po równo sławą po sukcesie ich koprodukcji :) Sen> Właśnie o to chodzi. Przypomnijcie sobie jak na uroczystości tegorocznego festiwalu zbierała gratulacje na scenie dyrektorka "Maski". Nie usłyszałem żeby podzieliła się tym splendorem z panią Anetą. Nic dziwnego, że teraz chce sama szefować. Nic tylko zazdrość i zawiść.