2017.03.27
Świat mediów zaczyna wariować
To najlepsze słowa by skwitować to, czym przez ostatni tydzień żył cały zastęp mediów w naszym kraju. Usilnie „kręcono” skandal, którego bohaterami miała być nasza regionalna TVP Rzeszów, oraz dwie prezenterki prognozy pogody.
Anna Sabat w „skandalicznej” prognozie pogody TVP Rzeszów.
Kto by pomyślał, że format realizacji pasma prognozy pogody w telewizji publicznej może stać się kontrowersyjny politycznie i ideowo. A tak właśnie się stało. Od zeszłego poniedziałku cały zastęp mediów w Polsce, tych tradycyjnych oraz internetowych, plotkarskich i społecznościowych uznały rzeszowską prognozę pogody za passe. Powodem było najpierw zrobienie przez prezenterkę Natalię Chrapek w trakcie programu wywiadu z dominikaninem ojcem Janem z sanktuarium w Borku Starym, a w realizacji prognozy pogody dzień później ustawienie prezenterki Anny Sabat w plenerze na tle, o zgrozo, kapliczki z krzyżem i Matką Boską.
Od dawna standardem formatów programów pogodowych stało się realizowanie ich w plenerze, a przy okazji pokazywanie ciekawostek lokalnego środowiska. Jakiś czas temu w Dzień Dobry TVN oglądałam Tomasza Zubilewicza w prognozie pogody, którą urozmaicił krótkim wywiadem z hrabiostwem Sobańskimi, którzy na tle swojego pałacu w Guzowie pod Warszawą opowiadali o perypetiach restauracji zabytku. Jaki miało to związek z pogodą? Żaden. Po prostu ciekawostka urozmaicająca format lokalnej prognozy pogody.
Także nasza regionalna telewizja postanowiła urozmaicić treść programu pogodowego i zamiast realizować go w studio, prezenterzy wyruszyli w teren. Oprócz przekazywania typowych informacji o zmianach aury starają się zachęcić widzów do odkrywania uroków Rzeszowa i jego okolic. Przyszło więc na wizytę w słynnym podrzeszowskim sanktuarium maryjnym w Borku Starym. W programie padło kilka zdań o historii miejsca, kilka zdań o obecnym znaczeniu dla wierzących. Na koniec gospodarz dominikanin ojciec Jan przytoczył kilka ciekawostek, a prowadząca przypomniała o corocznej, szeroko już znanej ekstremalnej 17 kilometrowej drodze krzyżowej z Rzeszowa.
No i poszło po całej Polsce! Że TVP Rzeszów jest jak Telewizja Trwam, że zbyt katolicka, że to telewizja poddańcza sterowana przez pisowską centralę z Warszawy, że prezenterki występować będą w habitach i takie tam jeszcze inne szalone rewelacje. Temat o pogodzie i rzeszowskich pogodynkach stał się prześmiewczym hitem dla mediów i pożywką dla części internautów.
Ze zdumieniem stwierdziłam, że problem w rzeszowskiej prognozie pogody widzą nie tylko oszaleli radykałowie chcący wyniszczenia w otaczającej rzeczywistości wszystkiego, co przypomina o chrześcijańskich tradycjach, ale także ludzie chcący uchodzić za poważnych. Złośliwym komentarzem o nowych trendach w TVP popisał się na tweeterze były pogodynek tej stacji Jarosław Kret, związany później m.in. z TVN. Potem do komentowania w podobnym stylu włączyli się inni dziennikarze i redakcje w całej Polsce. Nasz lokalny portal Rzeszów News nazwał programy pogodowe TVP Rzeszów ironicznie „wyczynem”. A to zdecydowanie najłagodniejsze słowo w internetowo-medialnej twórczości na ten temat. Od redaktora dostało się nawet melodii zastosowanej w tle programu z kapliczką, z tego powodu że wykonująca go piosenkarka jest zdeklarowaną lesbijką. Tak, tak, w zapamiętaniu nawet to dziwnym trafem stało się zarzutem.
Dlaczego programy z Sanktuarium w Borku i na tle kapliczki wywołały tyle hejtu? Czy jest coś niestosownego w tym, że TVP Rzeszów żyje rzeczywistością i tematyką Rzeszowa i regionu? No starałabym się zrozumieć, gdyby krytyka dotyczyła np. może nieco zbyt sztywnego sposobu prowadzenia wywiadu z dominikaninem przez początkującą prezenterkę. Może nie wszyscy chcieliby być wyrozumiali względem młodej dziennikarki? Nic z tych rzeczy. Krytycy nie skupiali się wcale na wymaganiach warsztatowych, ale na samej tematyce i rodzaju scenerii. No bo przecież pogoda z klasztoru to takie mało światowe…
Ogólnopolska nagonka na rzeszowska prognozę pogody może jest tylko epizodem, chociaż zaskakująco szeroko rozlanym. Piszę o niej, bo na jej przykładzie zastanawiam się, czy czas rzetelnego dziennikarstwa minął? Bo jeśli w całej tej historii ktoś nie zdał egzaminu, to nie Telewizja Rzeszów, ale właśnie rzetelność dziennikarzy wylewających fale krytyki. Wcale nie dlatego, że ośmielili się krytykować, to ich święte prawo, ale dlatego, że postępują tak nieobiektywnie. Czy nie zauważyli, że program z Borku Starego był tylko którymś z kolei, z serii wyjazdowych prognoz pogody TVP Rzeszów? Czy gdy za rządów PO ogólnopolska TVP transmitowała z naszego regionu drogę krzyżową na Tarnicę, dziennikarze ci zareagowali równie gwałtownie? Nikt z nich uwagi temu nie poświęcił. Ale jeśli za rządów PiS pogodynka ośmieli się zagrać „setkę” na tle kapliczki, to urasta to do dowodu na klerykalizację publicznych mediów, łamanie wolności sumienia i kto wie, co jeszcze. Tak ma wyglądać rzetelność dziennikarzy?
Niestety, niektórzy dziennikarze zapominają, że ich rola nie kończy się na głoszeniu swoich poglądów, czego oczywiście nikt im nie powinien zabraniać, ale oczekuje się od nich przede wszystkim uczciwego relacjonowania rzeczywistości. A odbiorcy mediów potrafią zauważyć różnicę. Być może większość z tych, którzy podzielają polityczne sympatie i antypatie takich dziennikarzy tylko im przyklasną. Cóż z tego? Dla ludzi o odmiennych poglądach i dla zwykłych obiektywnych odbiorców stają się natomiast „spaleni”.
Po tym wszystkim nurtuje mnie ostatnie pytanie. A może część dziennikarzy właśnie tego chce, czyli po trupach uprawiać propagandę na niekorzyść inaczej myślących nie licząc się z rzetelnością zawodu? Ale to już chyba inny zawód…
Viperis