2017.01.30
Najlepszy plan na firmę
W firmie mam nietypowy plan. Chcę odpuścić. Okazało się, że paradoksalnie to dobry sposób, żeby… zaczęło się kręcić.
Ostatnie dwa lata dla mnie to było prawdziwie szaleństwo, i biznesowe, i twórcze. Na fali tych działań ostatnio miałam mnóstwo dylematów. Co z manufakturą, bo wciąż wydawało mi się, że za mało robię? Dzieliłam się tymi rozterkami z Wami, miałam nawet plan udać się na konsultacje coachingowe. Coaching jakoś nie doszedł do skutku, ale za to rozwiązania same do mnie przyszły.
I do czego doszłam? Do tego, że za bardzo się spinam, a to nigdy do niczego dobrego nie prowadzi. I że jedyną moją motywacją do rozwoju firmy są pieniądze, zwiększenie zysku. A już zdążyłam się przekonać, że jeśli to jest jedyna motywacja, to na długo mi ona nie wystarczy, i znów: do niczego dobrego mnie to nie doprowadzi. Poza tym na samą myśl o tym, żeby teraz poświęcać cały swój czas na rozwijanie manufaktury, zatrudnianie nowych osób, wynajęcie lokalu, zainwestowanie w maszyny, byłam przybita, a nie uradowana. Okazało się, że tego typu rozwój nie jest dla mnie, a przynajmniej nie w tym momencie. W związku z tym postanowiłam odpuścić i dać się trochę ponieść fali życia, zobaczyć, gdzie mnie to doprowadzi.
I gdzie mnie doprowadziło? Przyszły zlecenia i to całkiem spore, szyję teraz personalizowaną sukienkę na obronę doktoratu, a w kolejce czeka 20 szat dla chóru gospel. Jednocześnie tych zleceń jest trochę mniej niż zazwyczaj o tej porze roku, ale w ogóle mnie to nie martwi. Mogłam zająć się... pisaniem powieści, bo przecież prawdziwie twórczy człowiek powinien mieć także inne zamiłowania, nie tylko zawodowe. Po więcej informacji o książce zapraszam na monikamalgorzatalis.pl
Stało się dokładnie tak, jak być powinno. Miałam tyle zleceń, żeby nie martwić się o zarobek, a jednocześnie móc poświęcać się innej pracy twórczej. Zwłaszcza, że w międzyczasie nagrywałam wokal na naszą nową płytę i potrzebowałam też przestrzeni psychicznej, żeby się na tym skupić. W zeszłym roku szyłam do ostatniej chwili przed Wigilią, byłam przemęczona i zniechęcona, i to wcale nie było dobre, ani dla mnie, ani dla moich klientów.
Przestałam się więc spinać i nagle wszystko wskoczyło na swoje miejsce, zaczęło płynąć własnym harmonijnym rytmem. A ja wreszcie odetchnęłam! Co nie znaczy, oczywiście, że nie dbam o finanse firmowe. Znaczy to tyle, że nie spędzają mi one snu z powiek, a ja dzięki temu mogę swobodnie działać. I pytać samą siebie: po co chcesz więcej zarabiać? Na co chcesz wydać te pieniądze? W co chcesz zainwestować?
Moja myśl na najbliższy rok brzmi: skup się na tym, co dla Ciebie najważniejsze, a resztę sobie odpuść. Daj się poprowadzić życiu. Działaj, a wszystko gładko wskoczy na swoje miejsce. Tę myśl kieruję i do siebie, i do Was drodzy Czytelnicy. Może nie tylko mnie też przyda się ona na nowe otwarcie.
Monika Małgorzata Lis