"o architekturze w największym stopniu decyduje architekt i inwestor, w proporcjach bardzo różnych w zależności od układu"
Świetnie! Na tego typu zdanie właśnie liczyłem.
Tedy ad rem. Dla części pierwszej – proponuję aby co najmniej 80 procent mieniących się w tym mieście architektami – oddało HONOROWO dyplomy i zajęło się hodowlą ogórków. Na usta ciśnie się tutaj sugestia z Petroniusza - Panie architekcie X, morduj, pal, gwałć, myj gary w Londynie, ale NIE PROJEKTUJ NICZEGO. Bo czyniąc to – plujesz być może na cześć i dorobek tych, którzy przez pięć lat studiów próbowali Ci wiedzę w łeb wsadzić.
Inwestor – i owszem – to jest często sto procent nacisku. A że niektórzy to oderwane od pługa, albo wyjęte z drogówki proste organizmy – no to jest co jest. Proszę zerknąć na g..no stojące obok dawnego Domu Partii. Nie mieści się to w ŻADNYCH kategoriach estetycznych, a z architekturą ma tyle wspólnego co Rzeszów ze stolicą innowacji. A przecież jakiś dyplomowany kołek TO zaprojektował. Według czyjej wizji? Suma z Mikośki?
I trzy: „w zależności od układu”.
Tak. To jest wytłumaczenie. Nie rzemiosło, nie wizja i talent; UKŁAD! Wicie – rozumiecie, ROBOTĘ TRZEBA ROBIĆ!
No i co się dziwić, że jedna z drugą babina z Boguchwały jedzie potem w autobusie i widząc molocha powstającego na Politechnice, skowyczy w zachwycie: „patrz pani jak ten Ferenc BUDUJE!”
Miłego dnia.
Ostatnio edytowany przez Shepard (2011-06-15 12:26:26)