Ten nasz lokalny przykład to potwierdzenie tezy, że w dziedzinie dbałości o pamiątki kultury materialnej i dziedzictwa narodowego – jesteśmy społeczeństwem wybitnym! I mam tutaj na uwadze spojrzenie w dość szerokim spektrum: bo chodzi o zabytki sztuki (w tym głównie: architektury) jak i np. techniki.
A w Rzeszowie przykładów jest szczególna ilość, że wymienię tylko te najbardziej spektakularne: stara lokomotywownia w ruinie, zabytkowe urządzenia obsługi – złomowane, oryginalna wieża ciśnień wraz z całym tzw. „szlakiem wodnym” od ujęcia wody na Wisłoku, przez filtry i stacje pomp po żurawie – w agonii, Zamek – zamiast placówkę kultury i sztuki, enklawę historii miasta i regionu – siedzibę sądu stanowi. No i właśnie ta wyjątkowa PEREŁKA na os. 1000 Lecia: pałac i park który MÓGŁBY być nie lada atrakcją miasta i miejsca. Żal za tyłek ściska i serce się kraje gdy oglądać przychodzi ten rozpad. To wręcz wiwisekcja na żywym organizmie, z duszą. A ponoć stare, góralskie prawo, którego uczono każdego Harnasia mówi, że „syćko co zyje ma równe prawa”.
I jeszcze ten paradoks: w parku MIEJSKIM, zatem dostępnym dla wszystkich, mogą przebywać ludzie, np. spacerujące matki z dziećmi, w towarzystwie kuracjuszy szpitala, podobno: gruźliczego. Coś mi tu zgrzyta.
A podobno jest wola zarządzających szpitalem aby przenieść placówkę! Komu tedy zależy aby było tak jak jest?