Już niedługo zniszczymy panoramę miasta (Strona 1 z 2)

To tylko pokazuje jak władza jest dla biznesu a nie dla ludzi. Szkoda gadać.

Powstawanie przypadkowych zespołów zabudowy w miejscach do tego nie przeznaczonych jest największym błędem obecnych władz miasta. Takie spontaniczne inwestowanie nie ma nic wspólnego z rozwojem nowoczesnego miasta. Jako człowiek zawodowo związany z planowaniem bardzo dziwię się bierności w tej sprawie dyrektor Biura Rozwoju Miasta Rzeszowa.

1. może konkrety, gdzie ta przesada ?
2. kompromisy ale i umiar przede wszystkim ...
3. nowe osiedla ? to może na Matysówce ;-)
a tak na poważnie - są lepsze tereny niż pradolina Wisłoka - sam o tym chyba wiesz ...

I właśnie dlatego Mel, Niemcy i Holendrzy maja ogromny problem ze spływem wód i powodziami. Nie powinniśmy powtarzać cudzych błędów. Nie twierdzę, że należy zabronić wszelkiego inwestowania na terenach bliżej Wisłoka, ale taka wolna amerykanka inwestycyjna jaką mamy, to najgorsze rozwiązanie. Autorka ma rację, że błędem jest nie wykonywanie przez Urząd Miasta miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Właśnie wtedy otworzyłoby się pole do rzeczowej dyskusji o pomyśle na dolinę i do poszukiwania kompromisów o których sam wspomniałeś.

Panie Kultys, jakos nie słyszałem o powodzi w Holandi czy nad Renem ostatnio. A nad nieuporządkowaną Odrą i Wisłą raz za razem dochodzi do wylewów. Coś się panie szanowny panu pomyliło. Holendrzy to maja problem z wodą ale ze względu na to, ze pół kraju leży poniżej poziomu morza.
Chodzi o to by dorzecza uporzadkowac prawidłowo tak by powstały naturalne poldery zalewowe i by nie budować domów tam gdzie rzeka moze wylać.
Poza tym nie zawsze da się wygrac z natura. Jak przyjdzie tzw woda tysiącletnia to i takie zabezpieczenia nie pomogą.

PRZYKŁADOWE LEKCJE DLA YATICHIRI DO ODROBIENIA:
"... W grudniu 1993 r. podczas świąt Bożego Narodzenia, wystąpiła wielka powódź na Renie i Mozeli. Zalane zostały Koblencja, Bonn i Kolonia. W Holandii pod wodą znalazło się ok. 500 km2 terenu. Prasa obwieściła, że to powódź stulecia. Maksymalny stan wody osiągnął w Kolonii 10,63 m 24 grudnia 1993 r.
Nie minęło 13 miesięcy gdy w styczniu 1995 r. na Renie ponownie wystąpiła powódź o jeszcze większych rozmiarach. Objęła swym zasięgiem również Mozelę, Mozę i Sekwanę tak, że pod wodą znalazły się znaczne obszary Niemiec, północnej Francji i Holandii. Przy tej powodzi szczególnie uderzający był widok zalanych starych miast - bezcennych zabytków Kolonii, Bonn, Koblencji i innych. .."
"... 1994 r. - wielkie wystąpienie z brzegów Renu, nad którym zachowało się jedynie 10% naturalnych terenów zalewowych w wyniku antropopresji i utwardzania powierzchni, podtopiona Kolonia (Niemcy)..."

wypraszam sobie ;-) to nie ja !
ja tylko cytowałem wypowiedź "Mel Torme"

To bardzo chętnie poznam jak pani doktor wyobraża sobie zagospodarowanie terenów miejskich w pobliżu rzeki. Bo z ogólników o potrzebie zrobienia planów to nic nie wynika. Czy wszędzie tu ma rosnąć trawa i krzaki? Nigdzie nie może powstać przestrzeń zainwestowana, miejska, choćby przez kawiarnie lub inne budynki pasujące do potrzeb rekreacyjnych?  Nie pasuje mi wizja miasta ślepo ekologiczna w której jest 100 proc. natury i 0 proc. człowieka.

naiwniaki! po raz kolejny mówię;  nie na wasze łebki takie szachy! gra się toczy poza zasięgiem ujadających kundelków. ha!

ale słownictwo! i wyzwiska, no no. a podobno tu nie ma obrzucania błotem; i oczywiście - jak wam ktoś się podoba to już zaraz ratuszowy i sługus. przykre.

Ze słów Nicka wynika coś bardzo ciekawego. Pochodzący z szerokiej opinii publicznej głos to tylko "ujadające kundelki" a gra w sprawie "takich szachów" o których było w artykule, toczy się zupełnie poza nami - "takimi łebjami". Niestety, obserwując od kilku lat sytuację w ratuszu, muszę się z togą zgodzić Nick w całej rozciągłości.

Ciekawy tekst p. Agato. Chociaż te akcenty o ochronie brzmią dla mnie trochę niepokojąco. Niestety, nie ma innego sposobu, żeby zagrodzić dalszą zabudowę doliny Wisłoka, niż opracowanie planów. Spróbuję podpowiedzieć taki wniosek, ale pewnie większą siłę przebicia miałaby społeczna inicjatywa dla podjęcia przez radę uchwały o przystąpieniu do opracowania planu. Wystarczy 500 podpisów, tylko trzeba by było w miarę precyzyjnie określić obszar. No i potem uzbroić się w cierpliwość.
Jakimś przyczynkiem do tego, co można zrobić z doliną Wisłoka może być konferencja, którą organizujemy w następny poniedziałek (17.X.) o 15.00 w Ratuszu. Wprawdzie jej główny cel, to znalezienie pieniędzy na odmulenie zalewu, ale w końcu to też jest Wisłok.