Odp: Duch na osiedlowym placu zabaw
Tutaj możesz wyrazić swoją opinię na temat tego artykułu.
$ip = ''; if (isset($_SERVER['HTTP_X_FORWARDED_FOR'])){ $ip = $_SERVER['HTTP_X_FORWARDED_FOR']; } else { $ip=$_SERVER["REMOTE_ADDR"]; } ?>
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Tutaj możesz wyrazić swoją opinię na temat tego artykułu.
Oj... Aż mnie ścisnęło na wspomnienie mojego przyblokowego placu zabaw... Dziś gdy przychodzę na dawne podwórko i widzę ten wymuskany sprzęt, to mimo niedoskonałości tego czym ja i moje pokolenie zadowolić się musiało, dziękuję Bogu, że nie dane mi było bawić się na huśtawkach z normami unijnymi... Tamte, marne i mało kolorowe zabawki zostawiały pole dla wyobraźni... No i wielka ich skąpość zmuszała nas, wielką watahę dzieciarni do angażowania własnej pomysłowości...
Nie wiem Jaguś czy sobie tego życzysz, ale... Jest gdzieś w archiwum takie właśnie zdjęcie pasujące do tego co wspominamy: drabinki starego typu, a na nich Ty i jeden przystojniak. Dziś: świetny i szanowany chirurg onkolog.
Publikujemy?
S.
Ja nie mam nic przeciwko... Ale czy Pan Dottore też nie, to nie wiem... Jakby nie było jest to Jego wizerunek...
A te drabinki do dziś pamiętam... Oblegane na równi z trzepakiem przy śmietniku...
Mówisz - Masz
Z 19 stką w tle...
W tle zdjęcia Sheparda widać jkie smutne kiedyś były te nasze osiedla. Z dzieciństwa pamiętam cały czas taki obraz: Beton, piach i oślepiające słońce, ani kawałka zieleni, tylko jakieś młodziutkie kikuty drzewek wystające z ziemi, jeśli był jakiś trawnik to zwykle zachwaszczony i z koślawymi krawężnikami, a poza tym beton, piach i słońce. Zero natury, jednym słowem industrialny PRL.
No, ale czego wymagać Robinie od młodego osiedla...? Wybujałej zieleni...? Zdjęcie pochodzi z początku lat 70-tych XX w. Osiedle 1000-lecia zdaje się, że właśnie się tworzyło... Ale oto trzeba zapytać Sheparda... On zna lepiej szczegóły...
1973 albo 1974 najpóźniej. Potem Rafał nie mieszkał już na naszym osiedlu. Ten rejon Tysiąclecia (Millennium? miał zaledwie trzy lata około. No to czego wymagasz? Drzewa z czasem urosły, dziś to całkiem spore lipki są. Ale pamiętam jak na początku lat 80. zbieraliśmy runo na herbatkę - było po czym się wspinać*. Zero natury? No nie wiem: to co nasadzali nowe - istotnie było maleńkie, ale oszczędzali też to co rosło: obok, bliżej Kochanowskiego był mały zagajniczek z jabłonkami, orzechami, czereśniami i innymi. Ogromne topole wzdłuż ogrodzenia pkp i piękny, okazały dąb na winklu szkoły. Dziś nawet ślad nie pozostał, rozprawili się z drzewami pod koniec lat 90. albo nieco później...
ad. * wspinanie ułatwiała siatka ogrodzenia szkolnego, którą się często forsowało odgórnie, bo obchodzić dookoła się nie każdemu chciało, gdy trza było szybko NA BOISKO się teleportować. Do czasu, aż jeden z naszych ZNAJOMYCH - przeorał sobie ciałko pod pachą, gdy mu się noga omskła. Sensacja była na pół podwórka, babcie co z dzieciakami przy piaskownicy siedziały - mdlały koncertowo gdy kolega truchtał po ratunek do domu, znacząc farbą teren... Zapytajcie go przy okazji - sam może opowie
Pamiętam ten sensacyjny wypadek... A i pamiętam takie wakacje, gdy pewien jeden rosły drab chciał pokazać co to on nie jest, i zdzierał dzieciaki [czyli nas] z tych lipek... No i wszyscy się bali, choć smak na ziółko był... Więc jedna młoda dama w obszarpanych spodenkach [zob. fot. powyżej ] wierząca w siłę i autorytet własnego Ojca postraszyła nimże draba... Drab początkowo kpił i chciał młodej damie przetrzepać siedzenie, ale wtedy Ojciec rzeczonej wkroczył do akcji... Co się działo słowo nie opisze... Za skuteczność interwencji Tatki nich wystarczy zapewnienie, że od tej pory cała podwórkowa dziatwa zbierała bez zakłóceń kwiatostan lipy...
Ps. A pamiętasz Shepard taką śliwkę przy płocie szkoły, co bardzo żywiczna była...? Zatapialiśmy robaki, co by bursztynowe skarby były...
Ostatnio edytowany przez jagienka.prima (2011-09-12 20:03:13)
Zatapialiscie robaki w żywicy? A ogony kotom obcinaliście?
Niestety nie Ale może Ty masz jakieś ciekawe doświadczenia w podwórkowych szaleństwach z lat 70-tych ubiegłego wieku? No chyba, że się wiekowo nie kwalifikujesz...
Ja karierę podwórkową zaczęłam na osiedlu Dąbrowszczaka,gdzie warunki dla dzieci były super. Place zabaw w każdej części osiedla i kultowy Ogródej Jordanowski z wielką karuzelą. A potem Baranówka IV i pustynia betonowa. Pamiętam, jak u mnie na podwórko przychodził pan z krową, która sobie zajadała koniczyn, którą obsadzano trawniki ( na złość dzieciom, bo przyciągala pszczoły, które żądliły)
Jagienka, jeśli dobrze pamiętam (a pamiętam niestety wiele ) na winklu ogrodzenia szkolnego rosła wiśnia a nie śliwka.
Istotnie - żywicy miała bogato...
Moim największym przeżyciem z tamtego okresu było wypadnięcie z wózka nad brzegiem Wisłoka. Ale za to do dziś doskonale potrafie pływać
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź