Odp: W Polsce mogła być Czeczenia
Tutaj możesz wyrazić swoją opinię na temat tego artykułu.
$ip = ''; if (isset($_SERVER['HTTP_X_FORWARDED_FOR'])){ $ip = $_SERVER['HTTP_X_FORWARDED_FOR']; } else { $ip=$_SERVER["REMOTE_ADDR"]; } ?>
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Tutaj możesz wyrazić swoją opinię na temat tego artykułu.
Ciekawa historia. Całe szczęście artykuł mniej gdyba o mozliwym terrorze tylko w konkluzji pokazuje, dlaczego tak się nie stało. To czyba nie byłby popwód do dumy. Zreszta znamienne że powstanie stycniowe jest przez nas powszechnie znane a o Polaku, któremu udało się zabić cara raczej mało kto słyszał.
To warto ponownie przeczytać i przeanalizować. Szczególnie w obecnych czasach, Koneczny Feliks
Polska miedzy wschodem a zachodem
Opis:Książka ta stanowi wznowienie odczytu wygłoszonego przez prof. Feliksa Konecznego w 1927 r. na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Wybitny krakowski uczony prezentuje w nim swoja tezę, iż \"nie można być cywilizowanym na dwa sposoby\", odnosząc ja do dziejów Rzeczypospolitej. O ile geograficznie nie przestaniemy być pomiędzy Wschodem a Zachodem, o tyle pod względem cywilizacyjnym wcale tak być nie musi. Polska powinna - zdaniem historyka - stanowczo skierować się ku Zachodowi, albowiem w darzeniu do syntezy cywilizacyjnej zachodnio - wschodniej kryje się dla naszego kraju \"nicość kulturalna i nicość polityczna\".
Masz rację Tom. Ale z tego co pamiętam to Koneczny już wtedy zauważał niebezpieczne zbaczanie Zachodu w kierunku wcale nie łacińskiej cywilizacji. To co on widział kilkadziesiąt lat temu jako lekkie zbaczanie, dziś stało sie poważnym przejściem na inne tory. Tu też jest problem.
Jedyna możliwa alternatywna historia powstania zakończonego sukcesem, to taka, w której Francja i Anglia, zapewne przy udziale Austrii, wypowiadają wojnę osłabionej klęską w wojnie krymskiej Rosji, wykorzystując polski zryw jako pretekst. Zresztą - taki był plan, a Hotel Lambert otrzymywał jasne przesłanie z dworu Napoleona III, że wojna będzie. Tylko (jak to było i później w historii) Anglia bała się uzyskania w wyniku takiej konfrontacji zbytniej przewagi Francji na kontynencie...
Natomiast Polacy od początku powstania musieli występować jak najbardziej oficjalnie - właśnie po to, aby przez swoją postawę bronić idei polskiej państwowości, w obronie której występują. Wszelkie działania terrorystyczne były ograniczane - chociażby po to, żeby przeciwstawić się ówczesnej carskiej propagandzie, przedstawiającej polskich powstańców jako zdrajców, bandytów, rewolucjonistów - ogólnie, ludzi występujących przeciw ustalonemu porządkowi, a przez to groźnych dla wszystkich europejskich monarchii, nie tylko caratu. Skupienie się na terrorze i sztyletnikach całkowicie wykluczyłoby polskie nadzieje na interwencję monarchii zachodnich.
Inna alternatywna, chociaż mało prawdopodobna wizja, to sprawnie działający rząd państwa podziemnego - a nie szarpanina nieodpowiedzialnych awanturników pokroju Mierosławskiego. Gdyby od początku dyktatorem był Traugutt, gdyby nie zmarnowano tylu szans i potencjału, zanim - zbyt późno - zaczął rządzić, to kto wie...
A arcyksięcia Ferdynanda zastrzelono, nie wysadzono w powietrze.
Ostatnio edytowany przez Hyginus (2013-01-23 21:24:56)
W sprawie zamachu w Sarajewie rzeczywiście się rozpędziłem. Niemniej metoda i skutek były podobne.
Co do możliwości sukcesu powstania to jestem większym pesymista. Zarówno moja, jak i Twoja alternatywa były nierealne. Tą zarysowaną przeze mnie rozpatruję czysto teoretycznie. Główny powód jej niemożności zawarłem w ostatnim akapicie artykułu.
Gdyby jednak powstańcy zdecydowaliby się na radykalne działania to wcale nie musiałoby oznaczać niechęci Anglii i Francji. Zobacz przypadek Włoch. Mimo radykalizmu Mazziniego, właśnie wtedy Włochy zyskały podmiotowość, głównie dzięki Anglii i niezależnie od opinii zdrajców, bandytów i rewolucjonistów.
Wydaje mi się nawet, że to właśnie konserwatywny (katolicki i w dużej mierze szlachecki) charakter powstania nie zapewnił mu wystarczającego poparcia politycznego zachodu.
Francja od 1830 straciła przedrewolucyjne konserwatywne oblicze i rządy przejęli mniej ortodoksyjni państwowcy. Anglia co prawda na razie potrzebowała Prus jako przeciwwagi Francji, ale docelowo grała na osłabienie konserwy, czyli Rosji, Austrii i Prus. Zatem gdyby Polska wydała się wystarczająco "rewolucyjna", to kto wie? Może powtórzyłaby ciche poparcie polityki brytyjskiej dla rewolucyjnych Włochów. To oczywiście tylko hipoteza ale pokazuje Ci ją jako punkt widzenia niejako z drugiej strony medalu.
A wracając do mojego pesymizmu w sprawie powstania. Wg mnie jego szanse pogrzebała konwencja Alvenslebena z lutego 63, czyli ponowne zbliżenie Rosji i Prus. Paradoksalnie powstanie zbliżyło zaborców i pogrzebało sprawę polską jako sprawę międzynarodową. Z jednej: Rosja sprzymierzona z Prusami i wystraszoną Austrią, a na dodatek z cichym poparciem Anglii. Z drugiej katolickie powstanie z poparciem jednej Francji? Niemożliwe.
Tak więc Polska Traugutta to nie Włochy Garibaldiego!!! Tu tkwi sedno!!! Sytuacja ideologiczno-polityczna sceny europejskiej była wtedy bardziej skomplikowana niż kiedykolwiek wcześniej i później.
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź