Odp: Bez olbrzymich nakładów Rzeszów będzie papierowym tygrysem
Tutaj możesz wyrazić swoją opinię na temat tego artykułu.
$ip = ''; if (isset($_SERVER['HTTP_X_FORWARDED_FOR'])){ $ip = $_SERVER['HTTP_X_FORWARDED_FOR']; } else { $ip=$_SERVER["REMOTE_ADDR"]; } ?>
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Tutaj możesz wyrazić swoją opinię na temat tego artykułu.
Szanowny Panie, czy mógłby Pan wyjasnić co to jest ten "klaster samorzadowy Europolis Jasionka" ?
Pierwszy raz o czymś takowym słyszę wię chciałbym dowiedzieć się więcej.
Od takich wyliczeń powinno sie rozpocząć planowanie rozszerzenia miasta. Co zrobił do tej pory pełnomocnik pan Kadłuczko na stanowisku które kosztuje ok 100 tys. zł rocznie. Na twinn już drugi raz są poważne analizy finansowe a ratusz rysuje sobie granice jak dzieci kredą na chodniku.
Jak to co robił? Prowadził ożywiona działalność polityczną montujac proprezydenckie koalicje na terenach przyłączanych. To nie wiesz za co mu płacą?
Niech mnie ktoś sprostuje jesli sie mylę ale pierwsze plany poszerzenia miasta powstały w biurze urbanistycznym miasta jeszcze pod koniec rządów prezydenta Szlachty i wiceprezydenta Walata.
By z rozciągłości uczynić miasto, na terenach przyłączonych powinno mieszkać przynajmniej 1500 osób na km2. Liczę tylko połowę z gęstości zaludnienia miasta przed rozszerzeniem. Do takiego stanu rzeczy brakuje 1 240 osób na km2, co daje ogólna brakującą liczbę mieszkańców w rozciągłościach w wysokości ok. 77 000 osób. Wtedy to można by mówić o ogólnej liczbie ludności miasta Rzeszowa w wysokości ok. 255 000 mieszkańców. Rzeszów byłby wówczas przestrzenią miejską na całej swej powierzchni. Jest to możliwe ale by to się stało, trzeba ponieść określone nakłady.
Owszem, jest to możliwe, ale czy jest sens? Przyłączono do miasta ogromne tereny, które w większości NIE POWINNY być zabudowywane. Bo w jaki sposób wytłumaczyć zabudowywanie rubieży Budziwoja, podczas gdy w centrum mamy mnóstwo niewykorzystanych terenów?
Zabudowywanie "wiosek" to marnotrawstwo pieniędzy, przestrzeni i środowiska. Potrzeba do tego mnóstwo nowych dróg, kanalizacji itd., drogie w budowie i jeszcze droższe w utrzymaniu. Co z komunikacją na tamte tereny? Śmiem wątpić, żeby komunikacja miejska się tam opłacała. Najprawdopodobniej ludzie będą więc jeździć samochodami, zwiększając tylko korki i zanieczyszczenie powietrza.
Co należy robić? Zabudowywać puste tereny w mieście, niekiedy w samym centrum. Plac Wolności, Balcerek, Staromieście, tereny wojskowe, tereny na wschód od Mostu Skośnego i ul. Siemieńskiego. Marnotrawstwo powierzchni pod baraki w południowej części Rejtana, w północnej zresztą też. Pod zabudowę jednorodzinną pozostaje mnóstwo wolnych działek na Załężu i na Drabiniance. Ogródki działkowe na Niepodległości i Powst. Warszawy. Coś się na szczęście ruszyło w sprawie Zelmera.
To są naprawdę potężne tereny, na których zmieści mnóstwo ludzi i usług, znacznie obniżając koszty funkcjonowania miasta (infrastruktura) i podnosząc poziom życia mieszkańców ("wszędzie blisko").
już od jakiegoś czasu światli i odpowiedzialni !!! urbaniści podnoszą "larum" nad nadmiernym i niepotrzebnym rozrostem miast
obecnie takie zjawisko obserwujemy właśnie w Rzeszowie (tak się przynajmniej zdaje)
co bardzo trafnie ujął wyżej Korni.
można wymienić o wiele więcej racjonalnych argumentów, które są przeciw "nadmuchiwaniu rzeszowskiego balona" niż powodów tłumaczących taką "konieczność"
Ostatnio edytowany przez jasiop (2012-02-29 16:52:24)
A zauważyliście swoistą nowomowę panującą u naszych decydentów: "Miasto musi się rozwijać"; "Nie powstrzymamy rozszerzania miasta"; "Przyłączanie wiosek to naturalny proces"; Miasto potrzebuje terenów inwestycyjnych". Wszystkie te stwierdzenia mają już rangę niemalże prawd objawionych w które nikt nawet niech nie próbuje wątpić. A ile miast w Europie rozwija sie obecnie przez wchłanianie okolicznych terenów?
A cóż oni bezradni maja powiedzieć jak na wylot widać "pustkę" merytoryczna tych działań.
To takie zaklinanie rzeczywistości w stylu jak powtórzymy sto razy że "musi" to może przykmie sie to jako jakis argument.
Było kiedyś takie powiedzonko że "Musi to na Rusi".
Mniej więcej odpowiada to temu poziomowi argumentów. "Musi" i już !
Nic dodać nic ująć.
Niemniej zaterworzyło mnie jak zobaczyłem tych radnych w telewizji wypowiadajacych te zaklęcia w które sami uwierzyli. Jak oni mają być odpowiedzialnym głosem społeczeństwa, skoro łatwo ich zmanipulować takim nic nieznaczącym programem?
Ob to tylko było 'uwierzenie" to jeszcze można tak po ludzku zrozumieć. kazdego mozna omamić. Gorzej ajk za "oficjalnym" stanowiskiem w głebi kazdy z nich mysli co innego. Poziom argumentacji skłania do przypuszczeń ze tak własnie jest. No bo człowiek gdy w coś wierzy to stara się znalesc jak najwięcej argumentów przemawiających za tym. Gdy to tylko sztucza wiara to pzoostaje jedynie zaklinanie rzeczywistości
Do poprzedniego posta zapomniałem dodać, że samymi liczbami miasta nie zbudujemy.
W załączniku 85 do Studium znalazłem taki tekst:
Na Starym Mieście i w Śródmieściu wskazane jest uzupełnienie zabudowy, mającej na celu dokończenie odtwarzania historycznie ukształtowanego układu urbanistycznego, zgodnie z wymogami konserwatorskimi.
Obszary peryferyjne przy głównych arteriach komunikacyjnych winny być przeznaczone pod zorganizowaną działalność inwestycyjną.
Obszary w dolinach rzecznych oraz obszary o większych deniwelacjach terenu powinny pozostać wolne od zabudowy, celem rozwoju funkcji rekreacyjnej.
Aby przeciwdziałać postępującemu zagęszczaniu zabudowy Rzeszowa, rozważyć należy kwestię poszerzenia granic administracyjnych miasta.
Nie dość, że nie wiadomo co to jest Stare Miasto, to zaznaczone zdania są sprzeczne! Jak można uzupełniać zabudowę nie zagęszczając jej? Drugie zdanie też jest bez sensu. Co ma poszerzanie do zagęszczania zabudowy? Zagęszczanie to zły proces? Może zaorajmy cały Rzeszów?
znalezione gdzieś w przestrzeni ;-)
"... W rezultacie rozlewania się miast i braku koordynacji wydatki gmin na budowę dróg i infrastruktury przekraczają wielokrotnie ich możliwości budżetowe. Jest to rezultat rozpraszania zabudowy zwłaszcza na terenach gmin na obszarach metropolitalnych. W konsekwencji zaległości te narastają. Aktualne (2011 r.) zobowiązania gminy Lesznowola wynoszą 597 ml zł przy budżecie gminy 61 mln zł (czyli 980 proc.), a gminy Piaseczno 606 mln zł przy budżecie 195 mln zł (311 proc.). Według ocen ekspertów całkowite zadłużenie gmin w Polsce wynosi 130 mld zł. Jest oczywiste, że bez radykalnych zmian w kontrolowaniu nowej zabudowy nawet przez kilkadziesiąt lat gminy swoim obowiązkom nie podołają, nawet w najbogatszych krajach UE nie byłoby to możliwe.
Gminy tracą dochody z renty planistycznej, które w krajach cywilizowanych są głównym źródłem środków na przygotowanie terenów. W Holandii gminy skupują np. tereny rolne, które są przewidziane w planach pod nową zabudowę. Wielkość tych terenów odpowiada rzeczywistej potrzebie rozwojowej gminy, a ich wartość w procesie inwestycyjnym wzrasta od 250 tys. euro za hektar w momencie zakupu przez gminę do poziomu od 1,5 do 5 mln euro za hektar po przeprowadzeniu reparcelacji oraz zbudowaniu infrastruktury. Ten wzrost, niekiedy dwudziestokrotny, wartości terenu pozwala gminie holenderskiej na prowadzenie racjonalnej i społecznie korzystnej polityki przestrzennej. W Polsce ten zysk trafia do kieszeni spekulantów na rynku nieruchomości, głównych beneficjentów chaosu urbanizacyjnego w Polsce, którzy skutecznie pilnują polskich polityków, aby patologie przestrzenne trwały. W efekcie zmiany prawa systematycznie osłabiają planowanie i nadzór państwa (gmin, regionów, rządu) nad procesami rozwoju miast... "
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź