1

Odp: Kto zmieniał Biblię?

Tutaj możesz wyrazić swoją opinię na temat tego artykułu.

2

Odp: Kto zmieniał Biblię?

Analizę  treści tego artykułu trzeba zacząć od alfabetu fenickiego i jego się rozpowszechnienia ,  zmian oraz wykorzystywania przez starożytne ludy. Patrz http://archiwum.wiz.pl/1996/96103800.asp#GR

3

Odp: Kto zmieniał Biblię?

Niedokładne lub niewłaściwe tłumaczenie Bibli w różnych fragmentach nie jest niczym odkrywczym. Uczą tego na religii już w podstawówce. Więc jak sie już czyta to trzeba mieć jakieś minimalne przygotowanie. Na niewiedzy przecietnych ludzi żerują właśnie tacy chochsztaplerzy jak Don Brown i później rosną w społeczeństwie filozofowie od siedmiu boleści, którzy "wiedzą", że Jezus miał siostrę, żonę, kochankę i jeszcze nie wiadomo co.

4

Odp: Kto zmieniał Biblię?

To jak "przeinaczano Jezusa" w historii dawniejszej jest niczym w porównaniu z "przeinaczaniem bibli " w XX w. Kiedyś Erich Daniken doszukiwał sie w biblii kosmitów, potem Jezus był patronem hipisów i pacyfistów, dzisiaj Dan Brown doszukuje się w biblii wszędzie sexu. Jaki okres takie obłędy. Całe szczęście, że w Kościele nie ma demokracji bo przez setki lat nie takie nowiny bysmy mieli za treść biblii.

5

Odp: Kto zmieniał Biblię?

Tematyka podjęta przez Higinusa jest niezwykle delikatna poprzez swoją złożoność. Szkoda, że oparł się tylko na jednym autorze recenzujacym tłumaczenia Biblii. Dziś to materia wymagająca nie tylko znajomości kilku jezyków basenu morza śródziemnego ale także niuansów kulturowych czasów w których powstawały tłumaczenia. Z tej strony artykuł i omawiana książka nie zwracają uwagi na niezwykle istotna rzecz: tradycję w przekazie nauki przez Kościół. Tradycja przekazu wiedzy o czasach najdawniejszych jest dziś bardzo niedoceniana w swieckim świecie.

6

Odp: Kto zmieniał Biblię?

Sceptyku, przeczytałem. Nie zgodzę się - podany przez Ciebie tekst nie jest konieczny dla właściwego zrozumienia powyższej recenzji.
Czytelnik - nie twierdzę, że opisywana książka jest jedyną czy pierwszą w tym temacie. Natomiast mnie na religii o błędach i reinterpretacjach Pism Świętych nie uczono. Moich znajomych też nie, więc gratuluję wyjątkowo otwartego katechety. A ci przeciętni ludzie, na których niewiedzy wg Twych słów żerują oszuści, to z reguły Katolicy, którzy nie interesują się swoją religią, więc sami są sobie winni...
Darek - nie zgodzę się z Twoją tezą. To, co piszesz o XX wieku dotyczy zewnętrznej wobec Biblii interpretacji jej treści. Przeinaczanie z wieków poprzednich, polegające nie na kreatywnej INTERPRETACJI treści, ale na ZMIANIE samej treści, jest znacznie dalej idącym aktem destrukcji pierwotnego brzmienia Pism jak i kondycji wiary chrześcijan. A gdyby w Kościele nie było swoistej demokracji, chociaż bardziej w rozumieniu rzymskim ("vox populi - vox Dei"), to nie mielibyśmy dzisiaj chociażby tzw. świętych obrazów, a dogmatem nie stałoby się ani niepokalane poczęcie, ani wniebowzięcie Maryi.
Omp - wybacz, ale mój tekścik to recenzja książki, a te z założenia opowiadają raczej o konkretnej pozycji, a nie przedstawią w szeroki sposób jej tematykę.
Tradycja w przekazie nauki nie jest tematem książki, więc nie jest tu poruszona.
Natomiast wystarczy zauważyć, że wagę tradycji opiera się i tak na słowach Pisma (List św. Pawła do Koryntian (1 Kor 11,23) - "Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem" - aby stwierdzić, że jej istnienie i waga w żaden sposób nie można jej poza kwestią Pisma rozpatrywać.
Oczywiście wykładnia oficjalna głosi, że tradycja jest od Pisma niezależna (upraszczając), i stanowi punkt odniesienia do poprawnej jego interpretacji.
Po pierwsze - tradycja na Piśmie się opiera, a twierdzenie o jej niezależności przypomina twierdzenia muzułmanów co do analfabetyzmu Mahometa, który miał stanowić gwarancje natchnionego pochodzenia jego objawień (gdyż niektórzy twierdzili, że opierał się na pismach judaizmu i chrześcijaństwa, i że 40-letni operatywny kupiec raczej analfabetą być nie mógł).
Po drugie - nawet uznając niezależność i nieomylność tradycji, i jej wagę jako punktu odniesienia do prawidłowej interpretacji Biblii - to przecież książka, o której pisałem, nie traktuje o prawdziwości tego, jak interpretujemy, ale tego, co interpretujemy.
Nawet bez dogłębnej znajomości wymarłych języków basenu morza śródziemnego oczywistym jest, że uznanie wagi tradycji nijak się ma do wskazywania błędów i poszukiwania prawdy o pierwotnym brzmieniu Pisma Świętego. No chyba, że ktoś obawia się, że oryginalne słowa Pana współczesne rozumienie tradycji dyskredytują...

7

Odp: Kto zmieniał Biblię?

Do  Hyginusa wpis drugi.W przeciwieństwie do  wierzących, siebie nieskromnie nazywam wiedzącym. Jestem więc wiedzącym.Hyginusowi w dowód ludzkiego braterstwa ofiarowuję najbliższych 15 galaktyk., poza Drogą Mleczną, którą każdy widzi i nie jest tylko moja , ale wszystkich Ziemian. Ostatnio odwiedzam strony o Kosmosie i astronautyce i co tam znajduję> Uczciwi astronomowie mówią, że nie wiele o Kosmosie wiedzą, pomimo potężnego przyśpieszenia w tej nauce w XX w. Do niektórych z nich dotarło, że On tam poza zasięgiem ziemskiego ludzkiego doświadczenia jest. Tak jak jest i tu i o tym to ja też wiem i to chyba od momentu kiedy zrozumiałem znaczenie słowa nieskończoność. Dlatego jestem wiedzący. Interesują mnie bardzo ludzkie dokonania,  byle uczciwie przyjmowały paradygmat rozumu. co dziś dla niektórych jest jakby mniej oczywiste. Każdy ma jednak wolną wolę i może z wolnością uczynić co mu się podoba, jednak  PLUS RATIO QUAM VIS (dewiza  Uniwersytetu Jagiellońskiego,)