1

Odp: Najważniejsze są relacje nauczycieli i rodziców z dzieckiem?

Tutaj możesz wyrazić swoją opinię na temat tego artykułu.

2

Odp: Najważniejsze są relacje nauczycieli i rodziców z dzieckiem?

Nie pisałem o nauczycielach, bo nie mam bezpośredniego kontaktu ze szkołą i za mało o tym dzisiaj wiem. Dawno temu, bo na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy wiedzę miałem większą i z ramienia ogólnopolskiej organizacji samorządowej zajmowałem się oświatą, próbowaliśmy doprowadzić do likwidacji, albo przynajmniej gruntownej zmiany Karty Nauczyciela. Uważaliśmy bowiem, że ona skutecznie blokuje eliminowanie z zawodu złych nauczycieli. Nauczycieli, którzy – jak w każdym zawodzie - zawsze się znajdą, a o których istnieniu wszyscy wiedzą, bo krążą o nich legendy. Karty zmienić się w tym zakresie nie udało, bo lobby związkowe, popierane przez niektóre partie, skutecznie zmiany zablokowało. Potem pojawiła się szansa na pozytywną selekcję, bo redukcję zatrudnienia wymuszał niż demograficzny. Ale zdaje się, że słabo z niej skorzystano, uznając  że zwolnień trzeba za wszelką cenę unikać, wykorzystując naturalne odejścia na emeryturę. Jakoś to zrozumiałe, ale w efekcie zminimalizowano dopływ do zawodu świeżych kadr.
Słusznie Pani zwraca uwagę na rodziców. Skoro wielu dyrektorów nie może, albo nie chce wykonać radykalniejszych posunięć, to oni powinni wykazać aktywność i domagać się zmian tam, gdzie one są niezbędne. Jednak z ich aktywnością, a i rzetelnością ocen, bywa różnie. No i koło się zamyka.
Jednak pewnie nie powinniśmy się poddawać. Może jednak warto  powołać Miejską Radę Oświatową i zająć się w niej sprawami natury ogólniejszej. W szczególności  upowszechnianiem najciekawszych inicjatyw rad szkolnych, podpowiadaniem interesujących pomysłów i mobilizowaniem rad mało aktywnych. Jednak  tu potrzeba zapaleńców, ludzi aktywnych i z pomysłami, więc podstawowe pytanie jest takie: skąd ich wziąć.

3

Odp: Najważniejsze są relacje nauczycieli i rodziców z dzieckiem?

Fatalne postawy nauczycieli to bardzo ważna rzecz. Znany jest mi przypadek, kiedy dziecko straciło możliwość dobrej edukacji w liceum tylko dlatego, że nauczycielka jednego z języków obcych na siłę egzekwowała perfekcyjną znajomość przedmiotu. Siłą rzeczy matematyka, fizyka, polski i inne ważne przedmioty kierunkowe zaliczane były na poziomie podstawowym, bo czasu na naukę nie starczało, tyle ten jeden przedmiot pochłaniał. Nadgorliwość nauczyciela jest znacznie gorsza niż niekompetencja. Niekompetencję można samemu zastąpić nauką lub korepetycjami.