Odp: GRAND - wielkie wrażenie
Tutaj możesz wyrazić swoją opinię na temat tego artykułu.
$ip = ''; if (isset($_SERVER['HTTP_X_FORWARDED_FOR'])){ $ip = $_SERVER['HTTP_X_FORWARDED_FOR']; } else { $ip=$_SERVER["REMOTE_ADDR"]; } ?>
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Tutaj możesz wyrazić swoją opinię na temat tego artykułu.
Polecam w Grandzie sałatkę z łososiem pieczonym na parze. W porównaniu z innymi miejscami nie jest taka droga, a porcja jest pokaźna. Zwłaszcza łososia nie skąpią Ostatnio jadłem podobną sałatkę na 3 Maja i tam łososia było tylko symbolicznie.
Byłem tam ze dwa razy i za każdym razem było dość pustawo. Może zajęte były 3, może 4 stoliki. Ale atmosfera do przejrzenia prasy w ciągu dnia swietna. I to prawda że obsługa nic złego w tym nie widzi
Hotel wewnątrz robi dobre wrażenie ale obawiam sie co powstanie od strony gelerii. Wygląda mi to na bardzo przypadkowe dobudówki. Żeby tylko nie wyszedł koszmarek "po rzeszowsku".
Miejsce z wyjątkowym klimatem, tu się zgadzam.
Oryginalny jest ten pomysł z sofami na środku, jednak mało praktyczny w ciągu dnia (jak dla mnie). Osobiście wolę pięterko, na lunch, na kawę przy prasówce internetowej i na spotkanie. Wieczorem fajnie jest usiąść na środku. W dzień denerwują mnie te przechadzki z costy, albo do costy przez grand.
Często spaceruję sobie właśnie PRZEZ GRAND do Costy. Po kawkę. Tam i z powrotem. Cieszę się, że ktoś to docenia.
Mahlzeit!
Na piętrze ponad barkiem jest jeszcze druga część restauracji. Tam można się zupełnie zaszyć jak ktoś chce mieć spokój. Wejście jest po schodach od strony Costy.
Zachwycacie się tymi wnętrzami a jak dla mnie to za dużo tam kiczu. Szczególnie w kawiarni Costa nienajlepsze wrażenie robią te przeogromne schody. Ścianka do Sfinksa też sprawia wrażenie przypadkowego podziału, przez to Costa wygląda w tym miejscu jak nieprzyjemny holl. Jednym słowem ciekawie ale wiele mankamentów. Tyle że kawę dają dobrą.
Z tego co wiem costa nie należy do grand hotelu? A co do spacerów pomiędzy costą a grandem uważam, że to ma swój urok... Sama często tak sobie "spaceruję", dzieląc czas spędzany tam pomiędzy costę i grand. Wydaje mi się, że te miejsca żyją ciekawiej właśnie poprzez tą łączność ze sobą.
Klimat wnętrza jest bardzo przyjemny ale niepotrzebne są te elementy wystroju, które zwisają. Przeszklony dach i całe wnętrze, same w sobie robią wyjątkowe wrażenie. Jeżeli już mają być tam jakieś dodatki, to bardzo subtelne...
"... niepotrzebne są te elementy wystroju, które zwisają... "
Zgadzam się. Zdecydowanie lepiej wyglądałoby tam WAHADŁO FOUCAULTA!
Zgadzam się z plus-gościem. Za dużo wisi tego badziewia pod sufitem. Podświetlone białe rury z materiału już by wystarczyły, ale te słoneczniki i zielone wstęgi... Jescze trzeba je podwiązać na boki i będzie wyglądało jak w kościele na jubileuszu. Coś z wystrojem sie pogubili. Ale reszta jest ok.
To chyba byłby kościół Dona Browna, biorąc pod uwagę że na honorowym miejscu jest Mona Liza Leonarda...
Nie wiem jak wy, ale ja jestem słodkolubny i mam uwagę do gastronomii w grandzie. Brakuje mi tam fajnych deserów. Rozumiem, że logika gastronomii jest taka, że to słodkie jest dopełnieniem posiłku. Czasem jednak, gość przychodzi na szybkie spotkanie lub przeglądnąć prasę i chętnie do kawy zamówiłby ciastko albo inną wymyślną słodkość. Ja wypróbowałem w grandzie już wszystkie desery. Od dawna nie pojawiło się w karcie nic nowego. Dlatego czasem wybieram costę.
Mówisz i masz ...
Wasze życzenie zostało spełnione ! Wczoraj zdjąłem słoneczniki i zielone liście
"... Dlatego czasem wybieram costę .."
Ha! Wybierz Niebieskie Migdały! Niedaleko - po wyjściu z Costy albo w prawo albo w lewo
A PYSZNOŚCI pełne gabloty. Z szacunkiem całym: Costa i Grand się NIE UMYWA!!!!
Ja zamiast słodyczy wolałbym większy wybór przekąsek. Lub bardzo lekkich obiadów. W grandzie polecam sałatkę z łososiem i sałatkę z kurczakiem. To wręcz obiadowe porcje. Nie pamiętam czy jest tatar, a właśnie przyszła mi na niego ochota Chociaż nie zdziwiłbym się gdyby nie było. Teraz rzadko która restauracja ma to w karcie
"... Ja zamiast słodyczy wolałbym większy wybór przekąsek. Lub bardzo lekkich obiadów..."
Oj, to w tej dziedzinie także - oferta Migdałów jest zdecydowanie bardziej urozmaicona.
Do tego w Grandzie często zdarzały się kiksy: jestem wielkim fanem Tiramisu - nie raz dostawałem porcję niewłaściwie spreparowane: z twardymi, bez ponczu biszkoptami, wrzuconymi w masę serową... W Migdałach takie strzały (na razie) się nie odbyły
A i wspomniany łosoś jest rozmaity: raz z lepszym raz z gorszym "otoczeniem", a ja po prostu lubię gdy danie, które mi posmakowało pierwszy raz - za drugim i trzecim będzie miało te same walory.
Niebieskie Migdały ok, fajne miejsce ale to jednak typowa kawiarnia. Grand, to ciekawe wnętrze na każdą okazję. Zgadzam się z niektórymi osobami na forum, że nad kartą dań mogliby popracować... Ale w sumie jest dobrze, nawet bardzo dobrze:)
wyjątkowo zgadzam się z shepardem; w migdałach podają smaczniej i więcej dobrych dań niż w grandzie. większa róznorodność menu. w grandzie to samo w koło macieju i nie zawsze równo przygotowane.
Może i mają więcej dań, tyle że jak ja kiedyś zamówiłem i po ok. pół godzinie przypomniałem się kelnerce, to ta powiedziała: "a ja myślałam, że pan tylko tak to sobie powiedział." Poważnie
"... Niebieskie Migdały ok, fajne miejsce ale to jednak typowa kawiarnia..."
Kawiarnia? I owszem - są tam pyszne ciasta i napoje ale jest też dużo smacznych dań obiadowych, kolacyjkowych i śniadaniowych: przede wszystkim - JEDYNE chyba miejsce w śródmieściu gdzie można zjeść na śniadanko klasyczną JAJECZNICZKĘ! Sorry - Grand nie jest tu sparringpartnerem jeśli chodzi o JEDZONKO. Ładnym miejscem się nie najesz.
"... jak ja kiedyś zamówiłem i po ok. pół godzinie przypomniałem się kelnerce, to ta powiedziała: "a ja myślałam, że pan tylko tak to sobie powiedział." Poważnie ..."
Ot tam, oj tam... Zdarza się. Ja tez pamiętam jedną taką kolację w Grandzie gdy Pan Kelner miał muchy w nosie i w doopie nas, gości. I było niemiło. Poważnie! Każdemu się zdarzy zły dzień...
Bo do Grandu nie przychodzi się żeby się najeść. To nie jadłodajnia. Na jajecznicę to można iść tam gdzie Shepard. Tu przychodzi się na spotkania. Nigdzie tak dobrze nie załatwia się szybkich rozmów w interesach jak w Grandzie. Potwierdzam sam co napisała B.K. Jak ktoś chce prywatnie kameralnie pogadać bez zgiełku, to też nie w Migdałach. Tam siedzi się jak na patelni - stąd może dobre skojarzenie z jajecznicą
Bez jaj "Głodny", to chyba zamówiłeś właśnie jajecznicę? A ty "Shepard" jesteś udziałowcem N. Migdałów, czy co?
Bo do Grandu nie przychodzi się żeby się najeść
Chwilunia! Rozmawiamy O JEDZENIU? A na tym polu Grand jest mało.. inspirujący: jedna sałatka z łososiem (niezła - ale w zależności od humoru kucharza w lepszej lub gorszej kondycji) i z kurczakiem. Inne rzeczy - mimo, że za wykwintne uchodzą - jakoś średnio atrakcyjne smakowo.
Nigdzie tak dobrze nie załatwia się szybkich rozmów w interesach jak w Grandzie
Nie wiem jak się w Grandzie załatwia interesy, bo ja jestem prosta jednostka i jeśli przychodzę nawet do najpiękniejszego miejsca z ofertą kulinarną, to ZWRACAM uwagę na tę ofertę. Wiem, że są tacy, którym imponuje fakt, że za herbatę płacą jak za obiad - ale ja się do nich nie zaliczam.
A ty "Shepard" jesteś udziałowcem N. Migdałów, czy co?
Jasne. Rozumowanie milicjanta: nie masz akwarium to jesteś pedałem Jeśli gdzieś mi smakuje i to chwalę - to znaczy, że jestem UDZIAŁOWCEM! No to misiu uważaj: jestem tez udziałowcem Słonecznej w Rymanowie, Wisły i Węgierskiej Korony w Krynicy i Wawelu przy Rynku w Krakowie! I w wielu innych!
P.S. Zresztą od pewnego czasu już nie przychodzę do Grandu... więc sie nie liczy. Nawet do Costy wchodzę od Kościuszki
Ostatnio edytowany przez Shepard (2011-11-24 10:21:52)
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź