1

Odp: Kultura w miastach pod dyktando Anglosasów

Tutaj możesz wyrazić swoją opinię na temat tego artykułu.

2

Odp: Kultura w miastach pod dyktando Anglosasów

Trafna uwaga odnośnie utopijnej wizji miasta nowoczesnego. Też mnie zastanowiło, że wszelkie wizje cywilizacji przyszłości pozbawione są pamiątek przeszłości. To trochę nierealne biorąc pod uwagę, że im bardziej cywilizacja się rozwija, tym bardziej pielęgnuje osiągnięcia przodków. Uważam, że miasto przyszłości w znacznie większym stopniu będzie szanowało zabytki i wizerunek historyczny.

3

Odp: Kultura w miastach pod dyktando Anglosasów

Jakim zagrożeniem dla polskiej duchowości katolickiej jest Halloween? Święto pochodzi z katolickiej Irlandii. Tam nikogo nie razi. Nasze polskie rozumienie istoty Święta Wszystkich Świętych idealnie obrazuj fakt, że właśnie wtedy grupowo pielgrzymuje się na groby bliskich, zapominając, że temu poświęcić należałoby następny dzień - Zaduszki. No ale godziny spędzone 31. października w hipermarketowych kolejkach (jakże to uduchawia!) po promocyjne znicze, nie mogą nie przynieść satysfakcji z pięknie przyozdobionego lastryko już w dniu następnym. Chyba, że o czymś nie wiem, i na naszych cmentarzach komunalnych roi się jednak od świętych Kościoła Katolickiego? Dla mnie większym ciosem w duchowość jest notoryczne i powszechne upijanie się Polaków przy Wigilii, niż to, że ktoś pójdzie na imprezę halloweenową przed wyjazdem na groby. Nie oszukujmy się, zanim nastała moda na Halloween Polacy też chlali i imprezowali przed Wszystkimi Świętymi, bo to przecież dzień ustawowo wolny, i można odespać.
I owszem, kino ameryańskie promuje określoną wersję rzeczywistości. I to, o zgrozo, prezentującą USA w jak najlepszym świecie. Ćwierć wieku temu mieliśmy przewagę kina demoludów, z naciskiem na kino ZSRR, które też prezentowało określoną wizję (w sposób często nieco mniej subtelny). I co z tego wynika? Że Polska nie jest potentatem w produkcji filmów? Ta wiadomość nie wywoła u mnie bezsenności. Żadna nowość. Zamiast narzekać trzeba liczyć na pojawienie się filmowców, którzy będa potrafili ciekawie i barwnie sprzedać naszą wersję. Ale zamiast zrobić coś, co wypromuję Polskę i polskie racje na świecie, planuje się superprodukcję "Smoleńsk", która służyć będzie li tylko porachunkom między chętnymi do rządowego koryta... Nie mogę się też zgodzić z opinią na temat sposobu przedstawiania IRA w kinie zachodnim. Głośne obrazy, jak "W imię ojca" czy "Krwawa niedziela", ale także wiele innych, pokazują dobitnie nadużycia i zbrodnie Brytyjczyków w tym trudnym konflikcie.
Jeśli idzie o obraz futurystycznego miasta z jego drapaczami chmur, to polecam zapoznać się z fantastyczno-naukową ikonografią od początków XX wieku. Wszędzie wśród wszelkiej maści futurologów zobaczymy owe niebosiężne szklane domy, które były i pozostają ikoną postępu w urbanistyce. Tworzenie wież różnego rodzaju było od zawsze symbolicznym wyrazem postępu cywilizacyjnego, od wieży Babel począwszy, więc nie ma co tu obarczać winą Anglosasów.
Co do muzyki - teza o dominacji Anglików jest dość naciągana. Za zeszły rok wśród 10 najlepiej zarabiających artystów pop było 4 z Anglii, 1 z Irlandii, i 5 z Ameryki Północnej. Warto zaznaczyć, że część z tych artystów europejskich tworzy i zarabia w USA.
Nieco karkołomnym jest też rozpływanie się w zachwytach nad odrębnością kulturową Francuzów. Wynika ona bowiem nie tyle z troski o własny dorobek kulturowy, co z szowinizmu, lenistwa i ignorancji. Przebywając we Francji byłem wstrząśnięty brakiem znajomości języka angielskiego jej mieszkańców. To w końcu współczesna łacina, język cywilizacji Zachodu, czy się to komuś podoba, czy nie. Usłyszałem m.in., że Francuzi... nie mają talentu do języków obcych, a także, że... na całym świecie można dogadać się po francusku, więc po co uczyć się innych języków? Tu wyraźnie widać, że kres epoki kolonialnej nie wszędzie został zauważony. Można tylko śmiać się z ludzi, którzy tracą pieniądze usiłując prowadzić biznesy turystyczne nad kanałem La Manche, i mając bliżej do Londynu niż do Paryżu nie potrafią nawet podać ceny po angielsku (tak, znajomość nawet liczebników angielskich jest często zerowa), czy będąc funkcjonariuszami państwowymi nie są w stanie egzekwować prawa (w Paryżu uniknąłem mandatu, gdyż pani strażniczka w Pałacu Inwalidów nie znała angielskiego w ogóle, i wolała machnąć na moje wykroczenie ręką. W Paryżu, który rokrocznie odwiedzają miliony turystów, z których zaledwie drobny procent zna francuski choć w minimalnym stopniu). Ten izolacjonizm kulturowy wcale nie sprawia, że kultura francuska w jakikolwiek sposób może zagrozić dominacji kultury anglosaskiej. Przykład chociażby sztandarowej komediowej superprodukcji francuskiej - "Taxi", pozakazuje, że Anglosasi miast pochylić się nad oryginalnością i autentycznością kultury znad Sekwany, wolą wykupić prawa, i nakręcić własną wersję, która potem w Europie jest lepiej znana i częściej emitowana, niż francuski oryginał.