1

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

Tutaj możesz wyrazić swoją opinię na temat tego artykułu.

2

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

... zadawalamy się tytułami honorowymi, etykietami mistrzów, prestiżem zwycięzców, natomiast mniej się przejmujemy realnymi skutkami i osiągnięciami. Po takim wstępie myślałem że artykuł będzie o Marcie Niewczas smile Przepraszam - pani dr Marcie Niewczas smile

3

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

Wreszcie jakiś rozsądniejszy tekst w sprawie tych metropolii. Śmiech mnie ogarniał jak słyszałem pobrzękiwania szabelką różnych polityków, jakim to prężnym i wielkim miastem jest Rzeszów. Trzeba się tu zabrać do ciężkiej pracy a nie myśleć, że dzięki ustawie o obszarach metropolitalnych manna będzie sypała się z nieba.

4

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

Ilość metropolii w Polsce zostanie przesądzona nie na gruncie argumentów merytorycznych ale na gruncie układu politycznego. I wszystko wskazuje na to, że obszarów m. będzie bardzo mało. Dlatego już dziś władze lokalne powinny planować działanie w celu jak najsprawniejszego rozwoju miasta. Ale to nie może się odbywać na zasadzie: Mieszkańcy Matysówki chcą należeć do miasta? - dobra, przyjmujemy ich wszystkich. Kto chce jeszcze?

5

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

Czy jest możliwe w województwach wschodnich szybkie powstanie miast metropolitalnych? Nie chciałbym się zbyt długo się wywodzić. Przytoczę ku rozsądkowi tylko kilka liczb. W 5 miastach: Rzeszowie, Lublinie, Białymstoku, Olsztynie i Kielcach, wskaźnik ludności z wyższym wykształceniem wacha się od 15 do 18 proc. W Warszawie jest to 21 proc. Natomiast w średnich miastach Finlandii - Turku i Oulu (do 200 tys. mieszkańców) sięga do 25 procent. Stąd taki stan naszego rynku pracy i wyjazdy do Irlandii. Polecam zatem politykom planowanie w rozsądnym kierunku.

6

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

No to przyjmijmy do Rzeszowa jeszcze Matysówkę, Malawę, Trzebownisko (tak jak chce prezydent) i wskaźnik wyższego wykształcenia spadnie pewnie do 12 procent. Wreszcie trzeba myśleć o uzbrajaniu pól w Słocinie, Przybyszówce i na Staromieściu żeby pobudzić budownictwo. Ale nie tylko deweloperów ale i przygotować tereny pod osiedla domów jednorodzinnych. Wtedy bedzie większe ssanie aktywnych ludzi z innych części województwa.

7

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

A ja bym tam wolała, żeby o naszym mieście mówiono, że jest fantastycznie rozwijającym się miejscem na mapie Polski południowo-wschodniej a nie, że stanowi marnie wegetującą metropolię... Megalomania jest dobra przed lustrem... smile
Lubię Rzeszów ale widzę też jakie ma realne możliwości w najbliższym czasie... I chyba mniejszą krzywdę zrobi się temu miastu jeśli nie będzie się go wpychać za wszelką cenę do lukrowanego szeregu...
Jestem wrogiem siłowego promowania czegokolwiek... To jakby chcieć żeby dziecko z pierwszym stopniem umuzykalnienia [słyszy, że grają], zostało wirtuozem skrzypiec...

8

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

Opisać wszystkiego  o ROM nie da się w jednym wpisie. Profesor Markowski zbyt wąsko patrzy na problem metropolii ,tylko po tych największych. Takie małe jak ROM też mają rację bytu - udowodniono to  w koncepcjach  koncentracji urbanistycznych w USA, wg zupełnie innego celu kierunkowego, zwanego obszarem metropolitalnym, a nie metropolią. Chodzi przede wszystkim  o to, by podjąć działania organizujące życie na centralnym obszarze regionu, województwa, a nie ścigać się z historycznie istniejącymi metropoliami. Konkretnie chodzi o to, by na takim obszarze nie było rażących zapóźnień cywilizacyjnych we wszystkich  przejawach współczesnego modelu życia. Rzeszów jako miasto centralne obszaru powinno podjąć trud przewodzenia w takim rozwiązaniu, jest to praca na trzech poziomach w pełnej harmonizacji, a tego nie czyni, wręcz odwrotnie, kłóci wszystkich. Te poziomy to samo miasto Rzeszów, współpraca w Pentapolis Rzeszowskiej i w ROM-ie.

9

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

Ble, ble ble to takie austriackie gadanie w kółko macieju. Wymyślanie tych różnych sztucznych struktur, Pentapolisów, trójkątów ROMów itp do niczego nie prowadzi oprócz mielenia wciąż tych samych "zaklęć" kompletna pustka. Tak naprawdę to wszystko można robić bez "sztucznego" nazywania sie metropoliami, stolicami Bóg wie czego i tym podobnych działań pozornych których największym efektem jest dobre poczucie własnej siły i znaczenia rządzących typi pokracznymi stworami.
Tyle że do współpracy potrzeba zgody i odrobiny wyobraźni nie wystarcza obiecanki i "zaklęcia".
Na szczęście pomimo owczego pędu naszego politycznego estabilishmentu nie doszło do rzeczywistego utworzenia tej "metropolii" rzeszowskiej w oparciu o ustawę która kompletnie nie przystawała do warunków jakie mamy wokół Rzeszowa.
Chodzi o sposób zarządzania metropolią i podejmowania decyzji. Tak naprawdę Rzeszów pozbawił by się władzy nad swoim obszarem.
Zamiast napinać sie do stawania w jednym szeregu z Wroclawiem Poznaniem czy Krakowem trzeba było wykorzystać szanse i uzyskać wsparcie w inny sposób np poprzez rozbudowę RPW.
No ale to nie byłoby takie spektakularne jak uzyskanie statusu Metropolia.
Po paru latach dopiero okazało by się że obudzilibyśmy się z ręką w nocniku.

10

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

Niestety to wszystko prawda. Dlatego o wiele ważniejsze jest żeby w Rzeszowie powoli ale skutecznie rozwijał funkcje metropolitalne, a tytuł kiedyś sam przyjdzie. Wydaje mi się że przez ostatnie lata zapomniano o zbudowaniu programu takich działań nie tylko przez sam Rzeszów ale i przez sąsiednie gminy we wspólnym działaniu. Zamiast tego niepotrzebnie doprowadzono do atmosfery konfrontacji. Natomiast co do dąrzenia do pozycji jaką ma Poznań czy Kraków...

11

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

...Rzeszów naprawdę ma szanse w przeciągu jednego pokolenia zbliżyć się do ich pozycji. Polska sieć osadnicza wymaga w tej części państwa silnego ośrodka - proszę spojrzeć choćby na mapę w artykule. W średniowieczu takim ośrodkiem był Sandomierz ale historia nie była dla niego łaskawa. Potem na wiele wieków funkcję tą przejął Lwów. Po 1945 roku tego ośrodka zabrakło, a Rzeszów tylko nieco to miejsce wypełnił. Uważam, że dziś wciąż mamy jeszcze duży niewykorzystany potencjał. I to nawet większy niż Lublin (oni nie będą mieli autostrady). Ale uwaga! Szanse mamy tylko do momentu wejścia Ukrainy do UE. To co Rzeszów osiągnie do tego momentu, to jest jego. Potem wszystkie inwestycje z powrotem będą ciążyły w kierunku Lwowa.

12

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

Panie profesorze Tarantoga - jeśli Pan nie przemyśli najbliższych i dalszych kroków w planowaniu i nie ponazywasz tych działań , to zostanie Panu faktycznie austriackie gadanie , tak jak to dzieje się do dziś. Wydaje mnie się, że ta strona ma pobudzić nas wszystkich do wymiany myśli -Pentapolis, to Rzeszów  i cztery sąsiednie miasta wraz z otaczającymi je gminami. Tak historycznie: by Rzeszów był siedzibą województwa, to pierwsze dokumenty pojawiły się w 1919 roku, po odzyskaniu niepodległości, stało się to faktycznie w 1944r (prawnie w 1945), a więc po 26 latach,to już jest za nami, a było przecież kiedyś tylko marzeniem. Analizujmy wszyscy, których to pasjonuje, jakie są możliwości  planistyczne i rzeczywiste działania ROM-u. Powiem więcej, nie interesują mnie głosy spychające Podkarpacie do drugiej ligi w Polsce.17 stanów w USA ma mniejszą populację niż Podkarpacie, a struktury społeczne są przecież lepiej rozwinięte i nie przeszkadza im istnienie metropolii.I oto tu chodzi.

13

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

Panie Walat, a co ma piernik do wiatraka. Pisze Pan że 17 stanów ma mniejsza populacje. No i co z tego wynika ? Wg mnie to tylko 15 ma mniejsza ale nie o to chodzi, tam sa takie stany jak Dakota, Montana Nebraska i jakos nie wiedze aby wśród nich były takie które posiadaja bardzo silne ośrodki metropolitalne o randze ponadstanowej. Co zatem ten przykład wnosi do naszej dyskusji ? Poza tym to tez nie są "pierwszoligowe" stany USA.
Pisze Pan że nie interesuja Pana głosy "spychające" do drugiej ligi. No jestem pod wrażeniem, na taki "slogan" normalnie wszyscy w Polsce klękna i obwieszcza że odkarpacie do ekstraliga.
O to własnie mi chodzi, o tą bufonadę i zaklinanie rzeczywistości. Trzeba realnie ocenić możliwości i na ich podstawie snuć plany na przyszłość. Panu i innym podobnym marzy się by w Polsce co 100-200 km była metropolia. To niemozliwe bo takiego "zjawiska" nie ma nigdzie na świecie.
Owszem mozna do tego doprowadzic decyzja administracyjną, odpowiedznio "nazywając" kazdą miasto które chce z ambicjami być w ekstraklasie krajowej tylko ze to bedzie sztuczne i nie mające przełożenia w faktach. Tyle ze to będzie taka ekstraklasa jak w polskiej piłce noznej.
A propos, gdyby nie wynik wojny i linia Curzona to Rzeszów raczej nie stał by sie miastem wojewódzkim. Co nie oznacza że by sie nie rozwijał. A że w 1919 były palny nic nie znaczy bo takich planów było wówczas sporo. Starania czyniły i Przemysl i Sandomierz i ten ostatni miał największe szanse jako centralnie połozone miasto COPu. Było mineło. Sytuacja jest inna i zgadzam sie że trzeba ja wykorzystać ale bez sztucznego napinania bo wyjdzie z tego jedna wielka atrapa.

14

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

Pan Profesor Tarantoga. Uprzejmie proszę rozróżniać  metropolie od obszarów metropolitalnych, i o taki obszar zacznijmy dbać, choćby nie było go w żadnych rządowych ustawach i programach rozwoju. To możemy robić , nie oglądając się na nikogo i nie jest to żadna bufonada, a konieczność by nie traktowano nas jak koniec europejskiego świata (vide lokalne PKB). Zyczę Panu więcej optymizmu, nie bo nie mnie osobiście nie interesuje. Dotyczy to również władz samorządowych wojewódzkich , zainteresowanych powiatowych i gminnych.

15

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

Skoro jesteśmy przy obszarach metropolitalnych, to dlaczego na przykład komunikacja kolejowa wciąż nie wygląda? Rzeszów to nie jest centrum samo dla siebie, tylko centrum całego regionu południowo-wschodniego.

Z takich miast jak Jarosław czy Kolbuszowa a nawet Tarnobrzeg mogłyby dojeżdżać szybko setki ludzi - do pracy, na uczelnie, na zakupy, rozerwać się. Pociągami kursującymi w szczycie co pół godziny i nie rzadziej jak co godzinę.

Tory ulegają systematycznej poprawie - linia do Tarnobrzegu wyremontowana, linia w stronę Przemyśla w remoncie, wkrótce modernizacja linii w stronę Dębicy, remont linii do Jasła. Brakuje jeszcze łącznicy-skrótu łączącego miasto Krosno.

Liczba osób w zasięgu Rzeszowa mogłaby znacznie wzrosnąć, a codzienne dojazdy ludzi z województwa czytających książki czy klepiących w laptopy podczas podróży stałaby się standardem. Tak może funkcjonować centrum obszaru - realnie.

Tu mamy problem na poziomie władz wojewódzkich. W województwie mazowieckim działają Koleje Mazowieckie - dobrze dofinansowane i zorganizowane. Inne województwa nie chcą zostawać w tyle - Urząd Marszałkowski bierze na swoje plecy organizację komunikacji. I tak powołano do istnienia Koleje Dolnośląskie, Koleje Wielkopolskie. W kujawsko-pomorskim natomiast ogłoszono przetarg i zbito cenę za przewóz pasażerów na pewnych relacjach o 1/3. Dlaczego nie widzi się u nas takich potrzeb?

Zrzucanie wszystkich zadań na komunikację drogową powoduje w końcu patologię - pędzące busy przerobione z dostawczaków do wożenia ziemniaków na wozy do przewozu pasażerów, a także wielki urban sprawl - kto żyw, ucieka pod miasto, codziennie dojeżdżając samochodem - tak to co najwyżej staniemy się wielką wsią. Sam Rzeszów też nie lepszy - zdezintegrowała się ostatnio komunikacja publiczna - w jednym mieście istnieją dwie komunikacje na różnych zasadach. To ma być dążenie do miasta o dużym znaczeniu spinającego cały region?

16

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

Pan Wiesław Walat. Uprzejmie informuję, że doskonale odróżniam metropolie od obszarów metropolitalnych. Widze że róznimy sie co do sposobu dochodzenia do takiego statusu, choc byc może nie tak bardzo. Zgodzę się, że wlasnie chodzi o to by dbac, pracować, rozijać a nie tylko gadać. Ale dla mnie najgorszym jest coś z góry założyć, NAZWAĆ sakramencko dostojnie i usiąśc na laurach. O taką bufonade mi chodzi. Dajmy sobie więc spokój z Penta-coś-tam, ROMami i innymi "ponapinanymi" nazwami a róbmy prace u podstaw. Metropolia rzeszowska jeśli ma kiedys powstać to MUSI powstać samoistnie a nie z administracyjnego nadania. I samo nazwanie jej nic nie daje tak jak przysłowiowa juz stolica innowacji. Nie owczy pęd a spokojne, zrównowazone współdziałanie które wszystkim przyniesie korzysć (mówię tu o potencjalnym obszarze objetym współpracą) jest najwazniejsze.
Fakty a nie mity są najwazniejsze.

Co do pana opinii (cyt) "...by nie traktowano nas jak koniec europejskiego świata (vide lokalne PKB)" to powiem tak:
jeśli popracujemy nad tym by nie być tym "końcem", powiększymy nasz udział w PKB to przestaną nas tak trakować. To chyba logiczne. Jesli uważa Pan że pomimo, iż takim obszarem słabym na razie  jesteśmy to powinniśmy wymagać by traktowali nas nieadekwatnie do rzeczywistości jest właśnie naciąganiem faktów. Więcej wiary we własne siły a nie machania szabelka w stylu "my jesteśmy polska Bawaria więc traktujcie nas jak Bawarię". To dziecinada.

BTW czy mógłby Pan objasnić o co chodziło w zdaniu (cytuję) "Życzę Panu więcej optymizmu, nie bo nie mnie osobiście nie interesuje" ?
Bo jakoś nie bardzo wiem co chciał Pan powiedzieć.


Panie STZ - coś w tym jest co Pan pisze ale trudno mi sobie wyobraźić tysiące ludzi spędzających pół zycia w pociągach po to by przyjechac do Rzeszowa na zakupy czy dla rozrywki. Ale mniejsz o to od czasu do czasu i tak przyjeżdzają smile Ale co do tego ze mamy konkurujace ze sobą firmy transportu miejskiego to nie ma Pan racji. To bardzo dobrze.

Ostatnio edytowany przez prof.Tarantoga (2011-09-14 14:56:23)

17

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

Panie STZ - coś w tym jest co Pan pisze ale trudno mi sobie wyobraźić tysiące ludzi spędzających pół zycia w pociągach po to by przyjechac do Rzeszowa na zakupy czy dla rozrywki. Ale mniejsz o to od czasu do czasu i tak przyjeżdzają smile Ale co do tego ze mamy konkurujace ze sobą firmy transportu miejskiego to nie ma Pan racji. To bardzo dobrze.

Jakie pół życia? Dziś przed modernizacją z takiej Dębicy jedzie się około 50 minut; po modernizacji da się skrócić jeszcze bardziej. Czekam, aż dzięki remontom uda się zbić czas z Jarosławia do nieco poniżej godziny. Ponadto kierując samochodem można się skupić jedynie na tej czynności, nie można dublować czasu tak jak w pociągu - przeglądając sieć czy czytając coś w trakcie jazdy. Trudno sobie wyobrazić szybkie dojazdy pociągami z dalszych lokalizacji, ale jakoś łatwo sobie wyobrazić to samo za kierownicą samochodu, stojąc na kolejnych światłach i w korkach, prawda? Dojazd z Łańcuta autem przepychając się przez miasto - luzik. Dojazd pociągiem z Kolbuszowej do samego centrum - wieeelka wyprawa. A w jednym i drugim przypadku to pół godziny.

Proszę pomyśleć o tym ile traci oferta kulturalna, rozrywkowa Rzeszowa tylko dlatego, że tysiące ludzi nie ma dostępu do Rzeszowa. Same małe miejscowości z osobna nie są w stanie wygenerować różnorodności, ciekawych możliwości spędzenia czasu - bo za bardzo nie ma dla kogo. Różnorodność u nas można pomnożyć tylko zwiększając dostępność. Teraz podróże pociągami często wiążą się z wielką wyprawą do Rzeszowa niczym za morze. A tak nie musi być - wystarczy, że mieszkańcy województwa zyskają świadomość, że do centrum dojadą poniżej godziny w dość elastycznych przedziałach czasu - nie zdążę na pociąg zaraz, ale następny jest za godzinę, a nie za dwie czy za pół dnia.

Teraz mieszkańcy mają ograniczoną ofertę różnorodności. Nie tylko peryferyjni, ale także sami rzeszowianie, których wcale nie jest nie wiadomo jak dużo. Gdyby przełamać bariery czasowe i psychologiczne, dysponujemy na przykład nie 350, a 700 tysiącami ludzi w zasięgu. I już zaczyna się opłacać mnożenie oferty regionu w jego centrum. Bez tej różnorodności będzie tu po prostu nudno. 700 tysięcy - jest dla kogo zrobić koncert, wystawę etc., przy 350 kręcimy nosem...

Jeżeli chodzi o tę konkurencję w komunikacji - to komu ona niby służy? Bo z pewnością nie pasażerom. Dotychczas rozbudowana komunikacja podmiejska miała tę dużą zaletę, że można było kupić jedną sieciówkę i śmigać wszystkimi autobusami w mieście, było wiele możliwości. Dziś są dwa oddzielne systemy biletowe, jeden przewoźnik wymusił jedynie ograniczenie kursów drugiego, nie można już tak swobodnie się poruszać z terenów podmiejskich do każdego zakątka miasta. Więc komu opłaca się kupować sieciówki co miesiąc? Sieciówki, które mobilizowały do korzystania z usług miasta - na zasadzie mam, to opłaca się pojechać, spotkać. A teraz nie mam, to jednak nie pojadę aaa bo nie albo dojadę do centrum, a potem żeby się przesiąść muszę kupić inny bilet u innego przewoźnika - to nie skorzystam. Tak izoluje się przedmieścia od miasta.

Konkurencja w komunikacji publicznej ma sens tylko na poziomie przewozów - gdy jest jeden system biletowy. Tak jak w Warszawie - jest zarząd ZTM Warszawa, a przewoźników jest kilkunastu w ramach tego samego biletu. Wtedy przez przetarg zbija się koszt jazdy na danej trasie, ale ludzie mogą swobodnie "zewsząd-dowsząd" dojechać na jednym bilecie, zwłaszcza okresowym. A nie karygodną sytuację, gdy każdy ma własne bilety! Komunikacja publiczna to przede wszystkim publiczna służba mieszkańcom, a nie dzika walka rynkowa przynosząca głównie negatywne skutki. Aż przypomina się sytuacja z Sandomierza - stojąc na przystanku zauważyłem w ciągu 5 minut trzy autobusy: sprinter do wożenia kartofli przerobiony na przewóz ludzi, autobus PKS, autobus miejski. A potem godzinna dziura. Bo jest dzika konkurencja w imię której "niedasie", by autobusy jeździły co równe 20 minut. Albo dawniej w Lublinie - też rewelacja, prywatny celowo opóźniał przyjazd na przystanek, aby pojawić się kilka minut przed MPK i zgarnąć wszystkich.

18

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

Pan Profesor Tarantoga. To co teraz napiszę nie jest żadną złośliwością. Już w podstawówce uczyli nas ułamków. Jeśli nie określi się mianownika, to o liczniku niema co rozmawiać A właśnie ułamki są w naszym regionie do rozwiązania - im bliższa jest wartość licznika mianownikowi tym lepiej .Takimi ułamkami z mianownikami jako celami strategicznymi  w rozwoju są : Miasto Rzeszów ,Pentapoolis Rzeszowska ( obszar węzłowy) i ROM. Uczono nas tej zasady trywialnie ujętej - nie dziel cho..ro przez zero. Właśnie o to chodzi , by w mianowniku nie było zera, a były tam wstawione strategiczne potrzeby Podkarpacia. Nie trzeba się bać je nazywać, cytując powyższe cele prochu przecież nie wymyślamy.

19

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

Pan Wiesław Walat. Nie odbieram tego jako złośliwości. Ale dopasowując swoja wypowiedź do zaproponowanej konwencji matematycznej powiem tak:

primo - mnie uczono też że jest coś takiego jak Brzytwa Ockhama - Nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę a Pan proponuje wręcz całe ZOO tych sztucznych bytów które nic nie wnoszą - sama nazwa metropolia nic nie daje jeśli obszar nie ma cech metropolii (podobnie jak obszar metropolitalny - dodaję by znów Pan nie wyskoczył że je mylę)

secundo - w pana modelu nazwijmy go "ułamkowym" stara się Pan dążyć do maksymalizowania licznika tak by "sprostał" on założony mianownik. Jeśli się nie udaje to otrzymuje Pan zawsze wynik < 1 a w skrajnej postaci "0" - gdy mamy tylko nazwane cele (te Pantapolisy ROMy itp) a musimy do nich dążyć
Ja proponuje inaczej, zostawmy nomenklaturę i zajmijmy się pracą. Start będzie taki sam czyli "0" ale jeśli coś osiągniemy to wówczas będziemy mogli je wstawić i do licznika i do mianownika - od razu osiągniemy tę pożądana wartość "1".  I tak dalej i tak dalej dalej.
Jednym słowem - stawiajmy sobie cele realne, wymierne i konkretne i je osiągajmy a potem kolejne i kolejne. Stopniowo. Ewolucja jest lepsza od rewolucji - tego tez mnie uczono a sam to znam z praktyki.
Pan by chciał od razu Mont Everest a ja uważam, ze najpierw trzeba zdobyć Łysicę. ot co.

Proste ?

Mam nadzieje, ze nasza dyskusja choć dla nas pasjonująca (mam nadzieję) nie męczy zbytnio forumowiczów.

20

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

Zgodził bym się z Panem z Panem Profesorem Tarantogą w zupełności, ale rzeczywistość od lat piszczy i to jak , w mianowniku mamy bardzo często 1, a w liczniku 0, przykłady: kwiatki,światełka ,Wisłokostrady, okrągłe kładki,kolejki , a to wszystko kosztuje krocie - model zupełnie stochastyczny. Nie chcę Mont EVERESTU, chcę by w mianowniku była chociaż liczba 5 poważnych działań opartych na już wypracowanych koncepcjach przez Unię Metropolii Polskich  i nie tylko, z pełną akceptacją społeczną na wszystkich trzech proponowanych poziomach. Jak na razie to nie za bardzo widzę współpracy odpowiedzialnych gremiów, jak chociażby biur planowania przestrzennego - istniejących w regionie.Tak bardzo poważnie ,to widzę realizację zasady Manciniego, nota bene chińczyka z przed 2000 lat, który cesarzowi  na pytanie jak rządzić odpowiedział : baw ich, nie utrudzaj niczym, niech nic nie wiedzą.. Tym ten wątek kończę. Myślę , że nie jeden jeszcze raz wymienimy myśli na inne tematy.

21

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

To muszę dodać z wielką przyjemnością - Dziękuję właścicielom tej strony  za pomysł jej istnienia. Autorowi tekstu Panu Markowi Katonowi(stoikowi, znanemu z prawości i uczciwości) dziękuję za wywołanie tematu, z uwagą - podana mapa nie odzwierciedla ostatniego stanu formalnego - wg porozumienia partnerskiego w sprawie ROM z dnia 4 maja 2005r, podpisy pod nową delimitacją złożyli Marszałek Województwa Podkarpackiego , Prezydent Miasta Rzeszowa oraz Starostowie powiatów:dębickiego.łańcuckiego, ropczycko-sędziszowskiego, rzeszowskiego, kolbuszowskiego i strzyżowskiego, a więc 6 powiatów i  Rzeszowa. Było to jednak tak dawno, że wszyscy już o tym zapomnieli, Autora usprawiedliwiam, nie miał zapewne dostępu do  tak skreślonej mapki ROM-u.

22

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

Pisząc "Prezydent Miasta Rzeszowa oraz Starostowie powiatów:dębickiego.łańcuckiego, ropczycko-sędziszowskiego, rzeszowskiego, kolbuszowskiego i strzyżowskiego, a więc 6 powiatów i  Rzeszowa" daje Pan przykład własnie tego co jest kula u nogi całego projektu. Zbyt duż liczba interesariuszy, zbyt odległe od siebie priorytety i kategorie celów. Dlatego nie ma współpracy.
O ile pamiętam to zgodnie z ustawą metropolitalną ciało zarządzające ta rzeszowska metropolią liczyło by kilkadziesiąt osób - w jej skład mieli wejśc przedstawiciele każdej z gmin i kazdego powiatu na obszarze objętym metropolią. Wyobraźcie sobie proces podejmowania decyzji w tak rozbudowanym gremium.
To było by chore, bo kazdy z tych wójtów, burmistrzów, starostów chciałby "ugrywać" cos dla siebie - z tego rozliczali by go wyborcy lokalni a nie "metropolitalni".
Groził by kompletny bezwład. Dlaczego az tyle - bo ustawa zakłądała pewne minimalne wymagania dotyczace liczby mieszkańców i gestości zaludnienia w metropolii. By mieć szanśe na metroplie, Rzeszów musiał "dopompować" pokaźna liczbe okolicznych gmin i powiatów. To skutkowało by bezwładem decyzyjnym.
Ponieważ Pan Wiesław Walat postanowił arbitralnie zakończyć ten wątek (nie wiem z jakiej przyczyny) to pozostaje mi tylko dodać ze w zupełności zgadzam się z kwestia o źle postawionych priorytetach - "kwiatki,światełka ,Wisłokostrady, okrągłe kładki,kolejki , a to wszystko kosztuje krocie".

Posumowując nasza dyskusje sądze, ze chcemy tego samego, tylko troche innymi drogami.
I to by było na tyle.

23

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

Nie można też nie doceniać gospodarczego znaczenia faktu, że miasto zyskuje w przestrzeni prawnej rangę miasta metropolitalnego. W ślad za tym pójdą programy rządowe, dofinansowania, większa skłonność stolicy do alokacji inwestycji budżetowych, itp. Ale nie mam też złudzeń - dziś Rzeszów ma nikłe szanse na uzyskanie statusu metropolii. Właśnie dlatego tak ważne jest realne, a nie tylko na papierze, rozwijanie funkcji metropolitalnych miasta. A tu obawiam się że władze lokalne wszelkich szczebli działają po omacku, bez spójnej koncepcji.
Zamieszczam poniżej link do krótkiego omówienia Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju (projekt z 2008 r) Zwracam uwagę na mapę: Jest tu tylko 7 obszarów metropolitalnych (bez wschodu i zachodu). Warto też pamiętać, że pobliski Rzeszowowi Kraków, wyrósł w kraju na drugi po Warszawie ośrodek metropolitalny (ponad 750 tys. mieszkańców).
http://testowy.minigo.pl/index.php/article/show/id/240

24

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

Pan Robert Kultys. Widze że i pan chciałby majstrować przy naciąganiu Rzeszowa do roli metropolii. CIeszę się ze przynajmniej ocenia Pan że to nierealne. Bo tak naprawdę nie chodiz o "edykt" stanowiacy metropolie tylko o proces gospodarczo-społeczny. A zapewne Pan wie że to proces długotrwały.

Mówić krótko zadam pytanie:
czy Kraków, Warszawa, Poznan itp itp stały sie metropoliami  na podstawie jakiegos "edyktu" który by to ustanowił, ustawy, woli monarchy czy sejmu itp ?
Oczywiście nie !
To był proces wielowiekowy, obarczony błedami, ślepymi zaułkami i codzienną pracą mieszkańców którzy nawet nie zdawali sobie sprawy ze buduja jakąś metropolię. To ich dążenia, wysiłek sprawił że pojawiła się ta wartość dodatkowa jakim był niekwestionowany w bezpośrednim otoczeniu, aczkolwiek niczym nie usankcjonowany status "metropolii". Najpierw trzeba mieć podstawy i zasoby a potem mozna to sankcjonowac prawnie. Odwrotny mechanizm bedzie naciąganiem za krótkiej kołdry.

Co do tych programów i pieniędzy "rządowych" to bym sie tak nie napalał.
Metropolie miały sie finansowac głównie z 1% wkładu własnego z budżetów poszczególnych jednostek samorzadu wchodzących w skład metropolii.

25

Odp: Co dalej z obszarami metropolitalnymi?

Panie psorze. Za bardzo chce Pan udowodnić swój (w większości słuszny) punkt widzenia. Każde z wymienionych przez Pana miast (Poznań, Kraków, Warszawa) otrzymało impuls do rozwoju w historii właśnie na podstawie edyktu prawnego.  Każde z nich stawało się niekwestionowanym centrum regionu właśnie w momencie, gdy kolejny władca Polski ustanawiał zapis prawny, że miasto staje się... stolicą Polski. Właśnie między innymi dlatego, że &#8222;majstrowano&#8221;, jak Pan to ujmuje, przy ich statusie prawnym, dopomogło to, że miasta te są dziś w tak korzystnej sytuacji demograficzno-ekonomicznej. Proszę mi wierzyć, mechanizmy te znacznie lepiej się rozumie, gdy ma się okazję przypatrzeć z bliska na struktury administracyjne i samorządowe. Zatem tak jak Pan - uważam że najważniejsze są konkretne działania i ich efekty, ale niech Pan nie lekceważy pozycji prawnej miasta.