1

(50 odpowiedzi, napisanych OBLICZE MIASTA)

Zgadzam się w pełni z Jagienką i Robertem. Mam dokładnie takie same odczucia - plus odruchy wymiotne po obejrzeniu kojarzącego się z rzeźnią lub laboratorium anatomicznym przykładu z Grazu. Natomiast budynek w Nimes nie tylko nie zaszkodził zabytkowi, ale jeszcze bardziej uwydatnił jego wartość, stanowiąc eleganckie, neutralne tło dla świątyni. To znowu sprawa kontekstu.
Przepraszam Cię Maćku, jeżeli uraziło Cię moje stwierdzenie. Chodziło mi jedynie o to, że krytykowana przez Ciebie studnia została społecznie zaakceptowana, w odróżnieniu do wielu podanych przez Ciebie przykładów "awangardowej" architektury.
Co do sceny na Rynku, a szczególnie jej zadaszenia potwierdzam w zupełności Twoją opinię - kwestię tą starałem się wyjaśnić odnosząc się do negatywnych przykładów rzeszowskich realizacji podanych przez Redakcję TWiNN. Dla przypomnienia - konserwator wyraził zgodę na zadaszenie sceny pod warunkiem jego rozbierania w okresie, gdy nie odbywają się imprezy. Władze miasta z Prezydentem na czele warunek ten zaakceptowały ... i na tym się skończyło. Zadaszenie straszy przez okrągły rok. Osobną sprawą jest obudowa wejścia do trasy podziemnej. Jego architektura niczego nie udaje, a widoku od strony Rynku jest niezauważalna. Gdyby zastosowano tu rekonstrukcję kamienic rozebranych przez Niemców - co oczywiście byłoby możliwe ze względu na zachowaną ikonografię oraz partie podziemne budynków - miałbyś z pewnością pretensje, że mamy do czynienia z fałszowaniem i kiczem. Dla mnie sama rekonstrukcja wystroju kamienic zniszczonych w czasie wojny lub po niej, zgodnie z zachowaną ikonografią, jest dopuszczalna i daje dobre efekty. w razie potrzeby mogę służyć konkretnymi przykładami, także z Rzeszowa. Jeżeli chodzi o "Dziurę Barana" to oczywiście jest to rodzaj oszustwa - zrekonstruowane elewacje, reszta współczesna. Ale przynajmniej nie ucierpiało wnętrze architektoniczno-krajobrazowe Rynku. W moim mniemaniu z kiczem mamy do czynienia, gdy całkiem nowy budynek ubierany jest w przesadną ilość detalu historyzującego bez żadnego uzasadnienia potrzebą przywrócenia zniszczonego wystroju. Z takim przykładem mamy do czynienia na Podkarpackiej. Co do ławek i kwietników na 3 Maja także zgadzam się z Tobą. Ale tam razi mnie także zastąpienie zachowanej bazaltowej kostki, tandetną kostką betonową.

2

(50 odpowiedzi, napisanych OBLICZE MIASTA)

Coś mi się zdaje, że w poruszanej przez Ciebie Maćku materii trudno będzie między nami o porozumienie. Tak już zdaje się musi zostać - Ty programowo walczysz z ograniczeniami dla swobodnej twórczości stawianymi przez konserwatora, ja wprost przeciwnie - staram się uwzględniać wymogi konserwatorskie projektując w zabytkowym otoczeniu, lub adaptacje budynków zabytkowych. Moje podejście do ochrony dziedzictwa kulturowego wyniosłem z domu rodzinnego i studiów na Politechnice Krakowskiej, gdzie uczono mnie poszanowania zastanego otoczenia (nie tylko zabytków, ale i krajobrazu). Tacy Profesorowie jak Janusz Bogdanowski, Wiktor Zin, Witold Cęckiewicz, Aleksander Böhm wpajali we mnie poszanowanie wartości dziedzictwa kulturowego oraz harmonijnego krajobrazu kulturowego (także miejskiego). W końcu pracowałem i pracuję w instytucjach statutowo związanych z ochroną tego dziedzictwa - PKZ, Narodowy Instytut Dziedzictwa (wcześniej Krajowy Ośrodek Badań i Dokumentacji Zabytków). Projektując cały czas mam do czynienia z Urzędem Ochrony Zabytków, Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków i kierownikami Delegatur UOZ.
Dziwię się, że tak zażarcie walczysz z konserwatorem i jego wymogami (wynikającymi przecież wprost z obowiązujących unormowań prawnych), a bez szemrania uwzględniasz inne przepisy i innych uzgadniających - Sanepid, BHP, ochrona pożarowa oraz innymi branżowymi). Moje doświadczenie z współpracy z wywołanym przez Ciebie Zbigniewem Juchą są zgoła inne. Wielokrotnie dyskutowałem z konserwatorem różne rozwiązania projektowe i zawsze był to dialog i wymiana argumentów. Akurat nasz konserwator potrafi uwzględniać rzeczowe argumenty i nie można mu zarzucić doktrynerstwa. Także wielu inwestorów jest bardzo zadowolonych ze współpracy z konserwatorem. Nie podejmuje też arbitralnie decyzji - w trudniejszych sytuacjach prosi o opinie inne instytucje (m.in. także moją).
Jeżeli chodzi o studnię na Rynku mylisz się zupełnie. Sama studnia jest oryginalna i została po jej odkryciu wyremontowana. Natomiast pawilon nad studnią został zaprojektowany na nowo na bazie zachowanej ikonografii. Zanim projekt doczekał się realizacji, odbył się publiczny plebiscyt na temat jego formy architektonicznej. W Gazecie Wyborczej opublikowano 11 koncepcji (opracowanych przez trzech projektantów). Następnie odbyły się negocjacje w siedzibie konserwatora. Potem wspólnie z pozostałymi autorami - Barbarą Poterą i Mieczysławem Kusiem opracowaliśmy projekt. Finalny wynik został chyba zaakceptowany przez społeczeństwo naszego miasta oraz turystów. Przy studni gromadzi sie wielu ludzi, wielu z nich fotografuje się na jej tle. Studnia jest motywem wielu rzeszowskich fotogramów i wydawnictw. Może to właśnie Cię denerwuje?